

Nie miał szansy bo szpik przestał pracować. Podanie krwi poprawiło mu na mgnienie oka samopoczucie ale nie zmobilizowało organizmu do walki. W żyłach Floydzia płynęła różowa woda zamiast krwi. Dusił się leżąc pod tlenem.





Mam straszne wyrzuty sumienia, że go nie dopilnowałam, że nie przebadałam go kontrolnie w tym roku.


Jak on sobie poradzi bez brata
