» Czw lis 17, 2011 20:38
Re: Karmicielka prześladowana-WYGRANA!
Witam wszystkich po dłuższym milczeniu i ciszy.
A już myślałam,że tutejsze PRYMITYWY ( użyję słowa jakim określiła świadków w sądzie przeciw kotom i mnie Pani Prezes pewnej ważnej organizacji - kobieta z klasą i wykształceniem) dały już mi spokój po głosnej aferze... Ale niestety!!! Kilka dni temu jeden z działkowiczów wydarł sie na mnie pokazując oczko wodne i pytając kto mu odda wydane 300zł bo przez "Moje" koty coś tam ma zniszczone. Gdyby nie były karmione to by ich tyle nie było. Dowiedziałam się, że przedtem jak nie karmiłam kotów to wszyscy przepędzali je i rzucali kamieniami. Ot Stopkowski sposób na koty!!! Zapytałam go grzecznie czy miałyby być zagłodzone na śmierć jak jeżowa z malutkim jeżykiem, które ponoć przeszło tydzień leżały w rowie na jego działce zanim powiedział sąsiadce obok i ta kazała wyjąć stamtąd zwierzątka. Było już niestety za póżno. Były wychudzone i nie przeżyły następnego dnia.Podobno bał się je uwolnić- pewnie by go zjadły..
Nie mogłam parę dni sie pozbierać bo prawdopodobnie ta dwójka przychodziła do mnie na działkę podjadać kotom i pić wodę . Mam nawet fajne fotki ale niestety za diabła nie wiem jak tu wkleić zdjęcia.Za parę dni wychodząc z mojej klatki żona jednego z panów zarządcow działek co nasłali na mnie gliniarza zrobiła mi awanturę bo do ich klatki do piwnicy weszły ponoć jakieś koty. Z nienawiścią w oczach wykrzyknęła: Dlaczego w piwnicy sa koty???? Skąd mi to wiedzieć, była noc i cała przespałam ani w głowie mi było wstać i wpuszczać do innej klatki koty, które są przeze mnie dokarmiane za blokiem w ogrodzeniu gdzie są budki i na mojej działce....Ale niestety wszystko moja wina.Ta własnie Pani latem wpuszczała swoje 2 grożne psy na działkę innej działkowiczki co to biegała przed afera karmić kotki a potem w oczy się wyparła,że ona nigdy tego nie robiła. Pieski miały zadanie by wygonić akurat tam siedzące małe kociaki. Są na to świadkowie.
Prosiłam w Urzędzie Gminy by wywieszono pismo, że osoba karmiąca nie odpowiada za szkody zgodnie z tym jak brzmiało uzasadnienie wyroku sądowego mojej sprawy.Niestety narazie muszą poprosić o to prawnika bo musi byc pismo by nikt nie mógł tego podważyć.Prosiłam o wsparcie w karmę. Niestety narazie nic...jak to się mówi wszędzie obiecanki i cisza!! A tu cięcia etacików, tracę parę dodatkowych groszy. Nie daję już rady z taką ekipą (teraz lekko ponad 30-tka razem działkowych i tych w ogrodzeniu).Nie mam skąd naprawdę już nawet pożyczyć, wykorzystałam wszystkie możliwości finansowe.Nie jestem dłużej w stanie utrzymać tylu kotów z tysiączłotowej emeryturki i nieco mniejszej renty męża. Nigdy dotąd nie prosiłam nikogo o pomoc, byłam wdzięczna tym kilku osobom co przysłali mi karmę i wpłaty na konto Fundacji. Jestem naprawdę w dołku psychicznym bo nie wiem co dalej.Jak mogę zostawić te biedactwa na zimę same sobie. Nikt tu im nie pomoże, a raczej pogoni.Oprócz suchego tj. na miesiąc dobre 20 kg to przynajmniej trzy stuwki na nawet najtańsze parówki czy inne "mokre" jedzonko do którego sa przyzwyczajone i czekają uparcie aż do skutku. Bardzo proszę jeżeli ktoś mógłby od czasu do czasu pomóc mi w żywieniu kociaków obojetnie w jaki sposób, nawet wpłatą po dosłowne 5zł. czy paroma kg karmy. Może ktoś odpowie na mój apel? Lena
Ostatnio edytowano Pt lis 18, 2011 18:00 przez
pogoda1053, łącznie edytowano 1 raz