Nie wiem o czym gadaja ale to bure zjawisko przyszło dzis znowu i wlepia oczy w Borysa jak zahipnotyzowana. Chyba ma gdzieś tu dom - bo waga coś bardziej niz śrenia;-) i jak rzuciłam jej cos do jedzonka to zrobiła obrażoną minę. Normalnie kot niedomowy nie obraża się na jedzenie. Wiadomo.
Co do szelek to kurcze.... nie wiem jaka to firma, kupiłam je na sadybie w Warszawie w bestmall-u . Tam jest taki sklep z art. dla zwierzaków.
Obroża jest już z "innej parafii", w sumie nie chciałam rudych ale z takich solidniejszych te były jako jedyne. U nas odwrotnie - Borys zachowywał się jak dziki na spacerze wlaśnie -normalnie nie jak moj kocur - w życiu nie przypuszczałam ze moze byc taki agresywny. Musiałam potem dać mu jakieś 15 min żeby zdjąć szelki taki był nabuzowany. Po 15 min. było już ok -to znaczy przytulała sie i mruczał. Co o tym myślicie? Macie takie doświadczenia - że kociaste dostaja szajby w zetknięciu z naturą ? Troche mnie to zaskoczyło....
Poza tym od jutra zaczynamy eksperyment pod tytułem - zostawiamy otwarty balkon na czas naszej nieobecności w domu - zostawiamy tylko zasuniete kraty dla bezpieczenstwa , przez które rudy moze na luzie przejść i wrócić do mieszkania kiedy chce. Sasiadow moze szlag trafi jak Borys bedzie spiewal od rana do nocy
