Dzisiaj było ostatnie jak na razie kujukuju u weta i mamy Kurdupelka obserwować. Nadżerki ładnie się wycofują, ślinienie też już nie jest takie straszne i raczej spowodowane ząbkowaniem. Waży 2,2 kg. Ciamkanie pojawia się tylko w silnym stresie czyli np w transporterze. Osłuchowo i palpacyjnie OK. Placek grzybny na łebku ładnie zarasta-potraktuję go jeszcze klotrimazolem przez kilka dni. Kotek ożywił się i zaiwania dookoła mieszkania nie czekając na zachętę ze strony rezydentów. Poza tym jako jedyny z kocich domowników... bawi się kocią piłeczką -taką plastikową z dzwonkiem

. Pysio ma już wymyty i jest coraz ładniejszy. Bezapelacyjnie jego poprzednim opiekunem musiał być facet bo bezczelnie molestuje mi męża, który zaczyna już robić maślane oczy i nazywać go jedynym normalnym kotem w tym domu. Nie liczyłabym jednak na to, że zostanie naszym trzecim rezydentem bo po prostu nas na to nie stać i basta! O logistyce czyli drugiej kuwecie, trzeciej misce, stanowczo za małym transporterze do odwiedzania weta i cowieczornym żmudnym wyciąganiu trzech kotów z dziecinnego pokoju nie wspomnę

. Już z dwoma jest kłopot bo diabły kryją się za zabawkami, a po zamknięciu drzwi zaczynają rozrabiać jak pijane zające

. Etc. Etc.
To tylko jedna z sesji uwodzenia mojego pochorowanego TŻ-ta. Junior zdecydowanie preferuje płeć brzydką, a skoro mąż na zwolnieniu i siedzi w domu cały czas to hulaj dusza!
Dzisiaj zamiast pachnącego łyskasa dostał do miseczki porcję ryżu z marchewką i mieszaniną drobno posiekanych serc z odrobiną z piersi z kurczaka. Mięso zniknęło. Niewielka ilość ryżu i marchewki też. Ciekawe jak długo będzie mu takie danie smakować? Myślnik musiał dostać porcję bliźniaczą bo chciał wyjść z siebie i stanąć obok jak przygotowywałam papu.
Ruda uwolniła się od grzybków. Nadal chodzi obrażona na świat cały choć zamachy na kotecka są już zdecydowanie rzadsze i mniej agresywne. Woli wyskoczyć na półkę pod sufitem i z niesmakiem patrzeć na dziecinne harce Juniora z wysokich wysokości. Unika też w ten sposób niedźwiedzich karesów mojej młodszej córki, która rozochocona absolutną mruczącą odpornością Juniora na miętoszenie usiłuje zastosować tę pieszczotę w stosunku do Rudyardy
Juniora fascynują miejsca gdzie jeszcze nie jest w stanie dotrzeć, a gdzie starsze koty wspinają się bez problemu więc siada piętro wyżej i udaje, że jest bardzo ważny

A taki jestem piękny:
