WRÓCIŁAM!!!
komp sprawny i obiecuję codzienne wieści ponownie...
teraz spieszę donieść co i jak było...
Irenka dziś dostała zastrzyk na te dziąsła i za trzy tygodnie następny... nie wiem jak długo potrwa taka seria... decydować będziemy na bieżąco po ocenie sytuacji przez weta... po powrocie do domku panienka dopadła od razu miski z suchym...
wogóle to footra u mnie są obecnie rozpuszczane RC, które dostaliśmy w prezencie... wcale pokażną ilość...
Szarlota ładnie reaguje na leczenie, jest już w świetnej formie... Kama NIE MA BIAŁACZKI!!! i to jest najlepsza wiadomość (kolejne najdłuższe 10 minut za mną)... Patyczaki dostają zastrzyki na podniesie odporności - zastrzyki pierońsko drogie - jeden kosztuje mnie 40 zł(z upustem), a takich każdy z nich ma dostać trzy w odstępach 2-3 dniowych... i miały być po nich trochę osowiałe... szkoda tylko, że nie są... teraz już szaleje 5 malutkich koteczków - Kama, Kajko, Bemcia, Gargamel, Virus... jak biegają to stadko słoni przy nich nie ma szans... jak rano dziś się obudziłam, to Gargamel spał w nogach na łóżku

coraz śmielszy chłopak i zabawa "złap mnie to będę cie kochał" to chyba rodzinna, też sie w nią bawi ze mną...
Virus cudownie ozdrowiał z łapką, ale chyba o tym już pisałam...
Bunia wraca do równowagi... goni Spację i Bazyla... liże moje uszko... pilnuje porządku... Spacja jej odpyskowuje... Bazyl też nie pozwala sobie za bardzo - dziś widziałam koci boks w wykonaniu Buni i Bazyla...
Grudzia przestała już tak syczeć na resztę ogonów... tylko micha to dla niej świętość... MOJA... i nie zbliżać mi się do niej... zajęła miejsce na ozdobnych kartonach za narożnikiem i nie zwiedziła na razie reszty mieszkania...