Fuksi niestety ani śladu, tylko czernidło i krowa przy karmniku na tyłach Klifa widziałam (trikolorki z brzuchem też nie spotkałam). Budowa dziś zamknięta, nie widziałam robotników, nie słychać było żeby pracowali. Czaiłam się na ochroniarza przy wejściu, ale budka akurat była zamknięta, może poszedł na obchód.
Szukanie na tym terenie jest bardzo utrudnione, bo budowa jest z trzech stron otoczona płotem, z czwartej przylega bezpośrednio do szkoły, która nie dość, że zamknięta, to pilnowana przez faceta, który jest wrogiem kotów.
Co do angażowania karmicielek - tak naprawdę, to na miejscu stale jest jedna, ta pani, którą wczoraj o świcie spotkałyśmy przy karmniku. To starsza osoba, w dodatku nosi chyba dość mocne okulary. Powiem szczerze, trudno ją prosić o coś więcej, ona przy najlepszych chęciach może po prostu mieć trudności z wypatrywaniem. Krzaków tam za bardzo nie ma, poza terenem budowy jest kilka śmietników. Koty rezydujące w okolicy po prostu się widzi, bo one za bardzo nie mają się gdzie schować.
Mają tylko śmietniki, no i budki, ale z tych - jak powiedziała nam wczoraj karmicielka - korzystają raczej, jak jest chłodno, teraz jest im za ciepło.
Okolica jest trudna, niestety, sporo osób zwalcza koty, jest ten facet z procą, są osoby, które zakratowały podwójnie okienko do piwnicy, która jest własnością tej pani


Postój taksówek działa w godzinach otwarcia Klifa, po prostu faceci mają swoje miejsce na parkingu, zaraz przy oknach od McDonald'sa. Niestety, byłam przed otwarciem no i teraz wieczorem. W ciągu dnia nie mam możliwości, pracuję na drugim końcu miasta, w ogóle tędy nie przejeżdżam.
A, zostawiłam ogłoszenie w lecznicy na Żytniej wczoraj, dziś podjechałam uczulić weta, który miał dyżur, obiecał, że zwróci uwagę. Podpytałam go, jak to jest ze strażą miejską. Zgodził się, że można zadzwonić, zapytać, ale też uprzedził, że oni zazwyczaj przyjeżdżają do konkretnych przypadków, typu; kot na drzewie, kot uwięziony w piwnicy/rynnie/kominie wentylacyjnym, czyli w sytuacjach, gdy wiadomo, że w takim to a takim miejscu znajduje się konkretny zwierzak. Gdyby zadzwonili z budowy, że widzą bądź słyszą kotkę, to jest większe prawdopodobieństwo, że eko patrol przyjedzie. Ale ogólnie sprawa, choć nie beznadziejna, to może być trudna.
Niestety, nie udało mi się dotrzeć do lecznic na Belottiego (tam teraz jest otwarte tylko od poniedziałku do piątku od 16.00 do 20.00 - w tych godzinach nie mam szans po prostu) oraz na Stawkach (na wysokości stacji benzynowej, tylko po drugiej stronie, tam tez tylko do 20 tej, nie zdążę po prostu). Gdyby ktoś mógł tam podejść, to warto wywiesić ogłoszenia, pogadać z lekarzami, uczulić ich na ewentualne sygnały od ludzi.
Jutro jestem najprawdopodobniej wyjęta zupełnie, nie wiem, czy nie będę musiała znowu jechać na Białobrzeską, więc umawiać się raczej nie mogę.
Co do pozostałych dni - to czekam na sygnały, gdyby ktoś chciał, mógł, to w miarę możliwości spróbuję podjechać.