Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 01, 2006 16:38

Czesc wszystkim,
Fredek ma juz prawie 6 miesięcy i zrobił się z niego prawdziwy zbój. Tydzień temu przynieśliśmy malutką 4 miesięczną Stefę. Na początku Fredek syczał, prychał i buczał. Przyszedł do nas gdy miał tylko 2-3 tygodnie, tak że raczej nie pamięta kontaktów z innymi kotami. Cały czas był rozpieszczany, dostawał co chciał. Choć nigdy nie lubił specjalnycH bliskości. Stefa cały czas przebywała z dwójką rodzeństwa i innymi kotami na wsi. U nas w domu szybko się zadomowiła, wszyscy starali się aby poczuła sie kochana. Fredek wciąż jest traktowany jak pan na włościach. Minął już prawie tydzień odkąd Stefa jest z nami. Fredek już na nią nie syczy, nie prycha i nie buczy. Zdarza sie, że jak sie do siebie zbliżą to sie obwochują mordkami, wczoraj nawet się lizały. Jedzą obok siebie, czasem nawet stykają się miskami. kilka razy spały na jednym kocyku Fredka bez żadnych awantur. Jednak pomino tych wszystkich oznak wzajemnej życzliwości, zdarza im sie bić. Fredek próbuje zbliżyć się do Stefy ogona a ta wtedy go po nosie. Innym razem Stefa po kilku minutach zabawy np piłeczką dostaję od Fredka łapą po głowie. Wtedy zaczyna się "walka". Stefa ucieka pod szafę lub za łóżko a Fredek próbuje ją tam złapać i powalić łapą. Jedno drugie atakuje. Nigdy nie wytrzymujemy za długo i rozdzielamy ich gdy Stefa zaczyna buczeć. Nie polała się jeszcze krew. Zastanawiamy się skąd bierze się nagle u Fredka ta agresja. Na nas nie wydaje się być obrażony. Zachowuję się jak dawniej gdy nie widzi Stefy. Jak ją zobaczy,najpierw ją liże a potem ni z tego ni z owego klepie ją łapą po głowie. A jak Stefa odda, zaczyna się walka. Czy ktoś mógły nam powiedzieć co oznacza to ich zmienne zachowanie? jak mamy dalej działać? Czy ona zawsze będą tak walczyć?
P.s. Strszanie się cieszę,że jest to forum. Dużo się z niego nauczyliśmy.
Pozdrawiamy :)

AliM

 
Posty: 3
Od: Pon paź 30, 2006 19:50

Post » Śro lis 01, 2006 17:32

Alim nie wtrącajcie się. Nie odciągajcie ich od siebie nawet jak sa łapoczyny. Wkraczamy jak leje sie krew i leca kłaki. Koty ustalaja między soba kto tu jest szefem. Czym bardziej sie wtrącamy tym to dłużej będzie trwało. Mi też czasami serce krwawi jak widze Melkę, która tłucze Małą a po chwili mija ją bez jakiegokolwiek ale i wąchaja sie noskami. Mimo to nie ingeruję bo jak sie wtracam to potem Mela jest bardziej agresywna, dopada Małą jak nas nie ma w pobliżu. Juz wolę aby to robiła przy mnie, abym miała nad tym kontrolę. Najwidoczniej małej krzywdy nie robi, bo mimo to maluch kopytkuje po mieszkaniu, nie siedzi cały czas trzęsąca sie w rogu. Te ich pokazówki wyglądaja bardzo groźnie, te prychania, syczenia itd, ale nie jest wcale tak źle. Wiem, że gdyby Mela chciała Małej zrobic krzywde to juz by to 100 razy zrobiła. Ale ona uważa na Małą. Tak samo jest u Ciebie.
Obrazek Obrazek Obrazek
KICIA & TOSIA & MELKA (vel Gamina) za TM

malzonka

 
Posty: 248
Od: Sob lut 11, 2006 13:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 01, 2006 19:30

dobrze, dobrze, ale skąd będziemy wiedzieć, że koniec walki i któreś się poddało? przed chwilą walczyli, bez krwi, Stefa uciekała pod szafę i za wersalkę, trudno tam było Fredkowi sie dostać, gonili się po domu, a jak ją złapał to ta sie kładla.... po wszystkim Fredek wydawał dziwne melodyjne odgłosy i przechodził tylko obok niej, a ona sobie spokojnie siedziała... w końcu poszedł na dwór. do którego momentu będą tak walczyć...

AliM

 
Posty: 3
Od: Pon paź 30, 2006 19:50

Post » Śro lis 01, 2006 19:36

AliM, kocurek jest wykastrowany, mam nadzieję? :)

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lis 01, 2006 19:49

Fredek jeszcze nie był kastrowany, z tego co wiem weterynarz mówił, że dopiero koło 8 miesiąca trzeba będzie to zrobić, jak zacznie znaczyć teren... a ma to znaczenie? fakt, że zaczął jej zaglądać pod ogon... ale wydawało nam się, że jest jeszcze za młody.

AliM

 
Posty: 3
Od: Pon paź 30, 2006 19:50

Post » Śro lis 01, 2006 19:54

AliM pisze:do którego momentu będą tak walczyć...


Pojęcia nie mam. Ja tez jestem dopiero co dokocona. Jutro miną 3 tygodnie. I wiem juz jedno: czas, czas, czas. Czytałam sporo wątków i może to wszystko trwac miesiące. Mnie tam cieszą maleńkie gesty pojednawcze bo widzę, że cokolwiek sie rusza.
Obrazek Obrazek Obrazek
KICIA & TOSIA & MELKA (vel Gamina) za TM

malzonka

 
Posty: 248
Od: Sob lut 11, 2006 13:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 01, 2006 20:06

AliM pisze:Fredek jeszcze nie był kastrowany, z tego co wiem weterynarz mówił, że dopiero koło 8 miesiąca trzeba będzie to zrobić, jak zacznie znaczyć teren... a ma to znaczenie? fakt, że zaczął jej zaglądać pod ogon... ale wydawało nam się, że jest jeszcze za młody.

Sorki, przegapiłam wiek kocurka w Twoim poście. :oops:
Jeśli ma 6 miesięcy, to powinieneś zacząć się tym interesować, zwłaszcza, że "nowy" jest kotką.
Mój Gutek w tym wieku już zacząl znaczyć.
Obserwuj bacznie kourka. Objawami dojrzewania jest zmiana zapachu moczu (zaczyna pachnieć jak w ogrodzie zoologicznym :wink: ), charakterystyczne zadzieranie ogona do góry i nieznaczne trzęsienie nim. Przeważnie kot staje wtedy tyłem do jakiejś pionowej powierzchni i mocno skupiony trzęsie zadartą końcówką ogona. Z początku może nie być to faktyczne znaczenie, tylko same "rytuały". To pierwszy sygnał.

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lis 02, 2006 22:03

Najpierw odpowiem na pytanie kiedy przestaną walczyć?

Nigdy, bo to jest kocia zabawa...moje koty długo się "docierały" i uwierz mi, że jak ze sobą walczą - a nie uprawiają zapasy, to wygląda to całkiem inaczej...agresor "poluje" na ofiarę przez cały czas, gryzie i drapie dotkliwie tak, że ofiara sika z bólu, albo coś więcej...prawdziwa walka o dominację jest koszmarem...najgorsze, gdy ofiara się nie broni...staję się prawdziwą ofiarą...to, o czym piszesz jest zabawą, takimi zapasami...u nas wyglada to tak, ze Sonia zaczepia Otisa łapiąc jego ogon, on się odwija, zęby ja pacnąć, ona kładzie się brzuchem do góry i łapie go łapkami za szyję, od wryza się jej w gardło, a ona robi tylnymi łapkami młynki na jego brodzie...burczeniu, miauczeniu i innym groźnym odgłosom nie ma wtedy końca...zwirają się tak na kilkanaście sekund, a potem idą na boki, liżą futerka, żeby za chwilę znów się bawić :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lis 10, 2006 14:33

witam, przeczytalam wszystkie posty ktore bardzo mi ozjasnily sytuacje ale nie rozwialy moich najwiekszych watpliwosci.

otoz mam czarna sterylizowana kocurke o manierach ksiezniczki (ma 1,5 roku i jest bardzo rozpieszczona). w poniedzialek przywiezlismy z zakopanego 6 miesieczna kocurke ktora ktos wyrzucil w najwiekszy snieg na kropowkach!! :evil:

i pierwszy kontakt kotow to byl syk, wrzask, ogromne tempo i wielka gonitwa (duza gonila mala) a jak ja zaczelam krzyczec i panikowac to duza uciekla do drugiego pokoju. od tej pory (pelne 3 doby) koty sa izolowane. mala zamknieta w pokoju. kilka razy dziennie bierzemy obie kotki na rece i siedzimy znimi w jednym pokoju ale prychom, sykom, gruchaniom i rozpaczliwym jekom nie ma konca.

i tu pytanie do was. puscic je obie zeby ustalily hierarchie czy nie? boje sie ze stara cos zrobi malej. ze jej oko wydrapie albo ucho rozerwie. lekarka mi dzis doradzila zeby puszczac bo takie izolowanie tylko je podjudza. ale ja sie boje ze nie zdaze zareagowac i cos sie malej stanie :?

lil kate

 
Posty: 5
Od: Pt lis 10, 2006 14:26
Lokalizacja: łódź

Post » Pt lis 10, 2006 15:42

Nie wiem czy moj post sie nadaje, gdyz moj pierwszy kot zaakceptowal drugiego w 5 minut i odwrotnie:D
Moj kocur rezydent, ok. 1 roczny przed pojawieniem sie kotki rozrabial jak sie tylko dalo. Nie mialem sily na ciagle ganianie i bawienie sie z nim 24 godziny na dobe. Szukalem wiec drugiego kota, najlepiej kotki. I nagle trach- przed moim domem zobaczylem z okna pieknego tygryska, ktory lasil sie do kazdego napotkanego czlowieka, nawet psa (o zgrozo!). Kotka byla niesamowicie zagubiona. Najprawdopodobniej komus sie znudzila i ja wyrzucil. Zlapalem kotke i zanioslem do domu. Koty zaczely sie wachac i po chwili zaczely sie niezle harce! Balem sie dokocenia a okazalo sie, ze wystarczylo 5 minutek na pelna akceptacje! Kociaki bawia sie razem (prawie caly dzien), spia, jedza, myja sie. A rezydent? Jest najszczesliwszym kotem pod sloncem! Pozdrawiam wszystkich:)

FreEp

 
Posty: 1877
Od: Śro wrz 20, 2006 1:27
Lokalizacja: Warszawa - Wawer

Post » Pt lis 10, 2006 16:42

Moja Buczka miała około 1,5 roku i była z nami od 4 miesięcy, kiedy wziąłem 7 miesięcznego Tedunia. Początek był koszmarny, obraziła się na wszystkich, jego nie trawiła, trwało to około 4 dni, minęło już około 4 miesięcy i nadal nie śpią razem, nie myją się razem, za to potrafią jeść z jednej michy. Bawią się często, tyle że czasem są to zabawy które Buka akceptuje, a czasem nie i fuka i się denerwuje. Kiedy ja się bawię z Buką zawsze Tedzik przybiega i ona odchodzi obrażona, kiedy bawię się z nim ona tylko obserwuje:)
ObrazekObrazek
Obrazek

Ghost Dog

 
Posty: 77
Od: Pt cze 16, 2006 16:10
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 10, 2006 19:12

lil kate z dokoceniem jest bardzo indyidualna sprawa. U nas koty zamkniete w oddzielnych pomieszczeniach byly przez ponad miesiac i bez "wspomagania" kropelkami Bacha sie nie obeszlo... Ale teraz koty razem harcuja po domu i juz nie musimy sie martwic o ich wzajemna akceptacje.
Jesli chodzi o Twoje dokocenie to jest to bardzo krociutki czas i trzeba jeszcze poczekac na rozwoj wydarzn. Jesli uwaznie przeczytalas ten watek i jemu pokrewne - klub trudnego dokocenia i o kroplach Bacha to wiesz ze wazna jest przede wszystkim cierpliwosc! Powoli staraj sie pokazywac sobie na wzajem koty, karmic je razem, bawic sie wspolnie. Kolejne kontrakty powinny miec w sobie coraz mniejsza ilosc agresji. Jesli masz pytania to zapraszam do korespondencji - chetnie podzielimy sie nasza wiedza.
Wierze ze dokocenie sie uda i wszytsko bedzie dobrze :) Trzymam mocno kciuki!
Pozdroofka!
Anka & Obrazek Obrazek
---
"Gdyby można było skrzyżować człowieka z kotem, skorzystałby na tym człowiek, a stracił kot." /Mark Twain/

tai

 
Posty: 24
Od: Pt wrz 15, 2006 14:28

Post » Sob lis 11, 2006 0:40

dziekuje za wsparcie. teraz relacja z dzisiejszej socjalizacji.

wrocilam do domu o 19.00, obcielam pazury jednej i drugiej i otworzylam dzielace jej drzwi. oczywiscie zaczely sie syki i fukanaia i ta starsza zaczela sie czaic na mala. ale nie interweniowalismy.

mala jest ciekawa swiata wiec zaczela zwiedzac mieszkanie "krokiem baletnicy" zeby tylko sie nie narazic starszej. chyba rozumie kto tu rzadzi :)

i tak obeszla cale mieszkanie, weszla do lazienki na legowisko starej, w sypialni zwiedzila rewiry gdzie spi stara, pila mleko z jej miski!! bawila sie z nami w salonie myszka kiedy stara siedziala pod stolem i fukala. a teraz siedza naprzeciwko siebie. mala wychodzi z pokoju zeby byc w stalym kontakcie wzrokowym ze stara. i pomialkuje rozpaczliwie. a stara syczy, zagania ja do pokoju (bardziej biernie niz czynnie, czyli odprowadza do drzwi syczeniem). ia tak leza w odleglosci jakis 2 metrow od siebie, czasm mala pomialkuje i wychodzi na spotkanie starej, tamta syczy i grucha. ale zadnych atakow nie ma. wiec chyba powinnam byc zadowolona ze wszystko idzie w dobrym kierunku... mam nadzieje ze nagle mojej starej kocurce nie odbije i nie zacznie maltretowac malej :?

lil kate

 
Posty: 5
Od: Pt lis 10, 2006 14:26
Lokalizacja: łódź

Post » Sob lis 11, 2006 0:50

Przepraszam, że tak OT, ale jakie mleko pije twoja starsza kotka? A co do integracji - wcale nieźle Wam idzie 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob lis 11, 2006 1:37

mleko dla kociat i kotow: klara

z niska zawartoscia laktozy i tauryna czy cos takiego :wink:

dzieki. teraz obie spia oczywiscie w osobnych pokojach 8)

lil kate

 
Posty: 5
Od: Pt lis 10, 2006 14:26
Lokalizacja: łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 119 gości