W domu mamy zostało ich trzech i ona jedna.
Wracam późnym wieczorem, ciemno, przy drzwiach witają mnie dwa Chabrysy.
Nie zapalam światła i idę do kuchni - i nagle rumor, huk, coś błyskawiczne uciekło siejąc grozę i zniszczenie.
Lila spała sobie w najlepsze na szafce przy piecu, runęła przed siebie na łeb na szyję, przewracając co się dało na bufecie.
Sprzątnęłam.
Oprócz tego Lileczka nasiusiała na puf blokujący drzwi lodówki - Irysek jest w stanie otworzyć wielką 190 cm lodówę. Koteczek potrafi

Oraz na podkładkę pod kocie miseczki.
To chyba pokłosie wojny z Chabrem - syczy diabelec jeden na nią przy jedzeniu i próbuje powyjadać zawartość jej miseczki, no to oznakowała miejsce.
A na pufie lodówkowym śpi właśnie Chaber - wygląda to przekomicznie : "moje, ja tu pilnuję, Irysy precz!"
Słowem, Lila wzięła srogi rewanż

W nocy spokój, ani miuknięcia.
Lilka bardzo pokojowo nastawiona do kotów, chce robić noski.
Chaber dalej nie odpuszcza, ale pracujemy nad nim

W stosunku do mnie płochliwa, nie zajrzała do spania, z ręki je bardzo, bardzo ostrożnie - kotów się nie boi ale mnie jednak tak.
Rano bardzo uważnie, z bliska obserwowała poranne, nałóżkowe harce z kociastymi.
Apetyt pannie dopisuje, teraz leży w słońcu pod drzwiami balkonowymi w pozie niedbałej
