Niedługo będę wychodzić. Zakupy zrobione - miało być super ekonomicznie, ale jak popatrzyłam na tamte wersje, to kupiłam jednak tych firm, co dla Mokate (przynajmniej będę miała motywację więcej chcieć za zlecenia a nie traktować ulgowo zleceniodwaców

).
Transporterek wzięłam Guliver/Trixie (producent jest jeden, a nazwa zależna na jaki rynek idzie) o jeden rozmiar większy niż dla Mokate /On też jest jeden rozmiar większy niż Ona

/ - to jednak 200km, więc musi mieć możliwość w miarę swobodnie się wiercić. Jak oglądałam te inne, to by mi przy pierwszym mocniejszym hamowaniu mógł się urwać z pasów (takie wykonanie) - bezpieczeństwo przede wszystkim. Miseczki, kuwetkę z osprzętem i żwirkiem (Hilton, bezzapachowy, bentonit) też mam. No i szczotkę do czesania. Resztą będę się martwić później. Teraz mi do kompletu tylko jeszcze Norbiego brakuje.
Teraz zrobić jedzenie na drogę, zatankować i ruszam... a śnieg sypie jakby się uwziął - no nic, nie może być zbyt lekko, bo to by nie było w moim stylu

...