Przez jakiś czas miałam ograniczony dostęp do internetu i nie mogłam od razu odpowiedzieć.
Przede wszystkim - dziękuję Niki, że chciało Ci się w tak obszerny sposób wyjaśnić pewne sprawy.
Mam wrażenie, że nie do końca moje intencje były czytelne, ale naprawdę nie zamierzałam przecież szkalować ludzi zajmujących się profesjonalnie hodowlą. Wyraziłam tylko obawy, czy aby niektórych fantazja nie poniesie, a to różnica.
Niki pisze:Jeżeli chodzi o persy, czy syjamy... nie chcę tutaj się wypowiadać... moim zdaniem są to chore zwierzęta za sprawą ludzi (nie wiem... jakieś widzi mi się CHORYCH ludzi)... i wybaczcie, ale nie potrafię się nimi zachwycać... po prostu chce mi się płakać, jak je widzę...
Widzę, że w tym punkcie się zgadzamy i nie ma czego roztrząsać. Praca hodowców nie powinna iść w kierunku uprzykrzania życia zwierzętom.
Jednak działania hodowlanie nie zawsze idą tylko w tym złym kierunku... piszesz, że te rasy są zbyt piękne, żeby przy nich manipulować... ale czy potrafisz powiedzieć, który norweg jest piękny: ten podobny do dzikiego norwega... ten podobny do maine coona, czy ten syberyjczyk, który jest tak podobny do norwega, że myślisz, że to norweg?
Co do tego akurat nie mam wątpliwości. Gdybym potępiała działania hodowców, nie pomyślałabym nawet o rasowym kocie. A pewnie połowa osób na forum wie dokładnie jakie rasy śnią mi się po nocach

Przez manipulacje przy rasach mam na myśli sporą zmianę wyglądu kota, czego najbardziej jaskrawym przykładem były dla mnie właśnie persy i syjamy, które w moich oczach sporo straciły. Nie chciałabym, żeby Norwegi albo Syberyjczyki nagle zbrzydły

Tym bardziej, że wydaje mi się, że rasy te nie są aż tak nieodróżnialne, żeby przy nich kombinować. Rozumiem działania zachowawcze, ale nieokiełznanej pasji twórczej niektórych ludzi po prostu nie rozumiem. Ale o tym jeszcze poniżej, i chyba zresztą nie różnimy się za bardzo w poglądach.
Co do drugiej części pytania - no cóż - bez bicia się przyznam, że podobają mi się wszystkie trzy rasy (brak profesjonalizmu ze mnie wychodzi, ale co tam), a jeśli chodzi o same norwegi to podobają mi się i te smukłe i eteryczne jak Frytka Druidów, podobają mi się krzepkie jak Celt, setki razy z zachwytem oglądałam wszystkie Twoje pociechy. Wszystkie są po prostu cudne.
Jasne, że mam swoje preferencje, ale chyba nie potrafię na tym etapie określić, co dokładnie mi się w danym kocie podoba. Najprościej byłoby mi chyba określić ulubiony kolor

Albo wskazać kotki, których uroda zwala mnie z nóg. Ale powiedzieć co z nich z czystego norwega, a co jest podobne do innej rasy

no cóż, wiedza nie ta.
zatem po co rasy?... niech wszystkie mieszają się ze sobą i wtedy będziemy mieć jednego pod względem fenotypu kota... albo niech rasy naturalne żyją tylko w swoim klimacie, np. norweskie tylko w lasach Norwegii bez możliwości podróżowania po świecie...
To byłby absurd. Mam nadzieję, że nie wzięłaś mnie za takiego ortodoksa

Cieszę się tak jak wszyscy wielbiciele kotów, że można je podziwiać w takiej mnogości ras. Żałuję, że nie wszystkie można zobaczyć w Polsce, tak jak właśnie nebelunga czy eks syjama, czyli kota tajskiego (swoją drogą całe szczęście, że komuś przyszło do głowy zachować syjamy w starym kształcie, choć pod zmienioną nazwą. W dzieciństwie marzyłam o takim właśnie syjamku, stąd pewnie moje rozgoryczenie przekształceniem ich wyglądu)
... ale wracając do tematu... czy uważasz, że kotom dzieje się krzywda, jeżeli w hodowlach dąży się do polepszenia np. brody kotów?
koty hodowlane żyjące w ciepłych bezbiecznych i wygodnych mieszkankach tracą wiele ze swej natury... dzikim kotom nikt nie kroi wołowinki w drobne paseczki
podobnie jest z nosem... norwegi mają prosty nos i możliwe, że to właśnie mieszanki z persami przyczyniły się do tego, że często pojawia się stop na nosie... naszym więc zadaniem jest wyeliminowanie tej wady ale ważne jest to, że norwegom nie dzieje się jeszcze krzywda i naszym zadaniem jest to, aby takowa nigdy im się nie stała...
To bardzo dobre przykłady, choć - jak mówię - nie trzeba mnie przekonywać, że hodowcy robią dobre rzeczy. Takie działania, jak opisujesz dążą do
zachowania cech rasy, a nie ich diametralnej zmiany. Przykład z brodą mozna prawie przyrównać (celowo trochę przesadzę) do ortodoncji u ludzi, która też dla mnie nie jest sprzeczna z naturą, chociaż "natura" czasem da ludziom krzywy zgryz
W przypadku selekcji rodziców przyszłych kociąt dążącej do wyeliminowania stopu na nosie - analogiczna sytuacja. Jedni hodowcy dążą do naprawienia pewnych - nazwijmy to umownie - szkód, które wyrządzili inni. Również w tym przypadku jestem za.
Norwegom z całą pewnością jeszcze nie dzieje się krzywda sądząc z tego jakie są piękne

I mam nadzieję, że tak zostanie.
W każdym razie - podpisuję się obiema rękami za wszystkimi działaniami, które mają na uwadze dobro kota, a nie potencjalnego nabywcy.
ja na przykład nie rozumię, dlaczego w przypadku maine coonów dąży się do tego, by koty były jak największe i jak najcięższe nie bacząc na ich problemy ze stawami... krzywizny...
No i znowu przypadek, którego i ja nie potrafię zrozumieć. To znaczy rozumiem, że ludzie chcą mieć w domu przytulastego tygrysa, tylko dlaczego ma się to odbywać kosztem zdrowia tych i tak ogromnych kotów?
Jeszcze raz dziękuję za Twoje uwagi, mam nadzieję, że mniej więcej udało mi się sprecyzować o co mi dokładnie chodziło. Oby więcej hodowców miało Twoje podejście.