JAk ja się cieszę

jak ja się BARDZO CIESZĘ
Wampirzyca już na wolności

nawet łatwo poszło, nie musiałam łapać, dobrze przygotowana, przemyślana droga ucieczki spowodowała samoczynne wejście kota do klatki. Tzn, bałam się trochę zdejmowania jej z szafy ponad 2-metrowej gdzie upodobała sobie przebywać (złaziła do michy, ale rzecz jasna nie przy mnie), przygotowałam sobie na wszelki wypadek miękkie lądowanie z drabiny, włożyłam kask i rękawice - na szczęscie kota widząc mnie blisko z właściwej strony wycofała sie, zeskoczyła z szafy i pobiegła prościutko do zastawionego z gratów (krzeseł, kołder) labiryntu prowadzacego prosto do klatki. Juz mniej więcej poznałam jej trasy. Zamknęłam, poczekałam aż przestanie szaleć, wsunęłam transporter, odkryłam klatkę, kota weszła, za pomocą patyka przymknęłam transporter, wtedy otworzyłam klatkę, zamknęłam zatrzaski i kota była gotowa do drogi.
Na pożegnanie wyjrzała jeszcze ze swojej piwnicy i pożarła jedzenie wystawione przez Dorotę na przynętę dla mamy Partycji i Strzałki.
Słyszałam że Strzałka dostał niezależnie imie Drakula...

Coś być musi z tymi kotami...