Koteńka, jak wszystko dobrze pójdzie, w sobotę lub w niedzielę jedzie do Gosi z Poznania, a raczej do jej przyjaciół (TZ Gosi odbierze osobiście)
Niestety mam zmartwienie. Do wczoraj wieczorem wyglądało, że z koteńką wszystk ok. Apetyt super, qpale super, mruczando super itd. Wczoraj po pracy pobiegłam jeszcze do weta mimo wszystko pokazać małą. Bardzo dokładnie obmacał jelitka, brzuszek, nie znalazł nic, żadnych zgrubień, niczego niepokojącego. No i zachwycił się charakterem Rudzi

. Wracając koteńka zrobiła qpalka do kontenerka, ale też takiego ok. A już zupełnie późnym wieczorem znalazłam w kuwetce coś kompletnie gliniasto-błotnistego, o kolorze jasnej gliny, mało odróżniającym się od żwirku Eco+. Najpierw nawet myślałam, że kotka zwymiotowała, ale "smrodek" upewnił mnie, że to co innego. Z nocy znowu to samo

. Apetyt ma nadal, sporo pije. Do weta już nie polecę, nie mam jak. A do swojego wogóle nie dotrę, bo przyjmuje po południu we Wrzeszczu do 18-tej, a ja pracuję w Oliwie do 18-tej. A jutro wyjeżdża na ponad tydzień.
Aha, wczoraj dostała pastę odrobaczającą. Może być od tego?