Dziękujemy za kciuki - już po operacji. I chyba jest dobrze. Jak zobaczę z powrotem naszą gadającą, przytulastą kotkę - wtedy odetchnę
Przed operacją zrobiliśmy badania krwi i rentgena w pozycji bocznej i od góry. Morfologia w normie. Oddech i serduszko też. Na rentgenie wyszła przepuklina. Operował dr Orzeł (z Krakvetu) - podobno jeden z najlepszych, na podstawie tego, co znalazłam w necie.
Mała ma szklane oczka, chwilami lekko unosi głowę do góry, jeszcze jest chłodnawa. Teraz odpoczywa na kocyku położonym na podłodze, przykryłam ją starą bluzką - nie wiem, czy ma mieć bardzo ciepło czy po prostu ciepło. Obok poduszki ma spodeczek z wodą.
Nie ma żadnego kubraczka ani opatrunku, po prostu sam szew i takie coś jak srebrna farba dookoła - czy tak może być? I na łapce ma opatrunek - prawdopodobnie zostawiony wenflon.
Okazało się, że miała oderwane mięśnie od żeber - przepuklina powstała na skutek urazu już dawno temu. Nie chcę poprzekręcać tego, co usłyszałam, ale wet "przyczepił" jej mięśnie z powrotem. Niestety nie spytałam co z tłuszczakiem - za wiele wrażeń
W czwartek idziemy na kontrolę.
Powiem Wam, że to straszne widzieć kotka w takim otępiałym stanie..
