To co wyczyniają te małe w łazience, to się nawet opisać nie da
Wszystko, dosłownie wszystko, fruwa po całym pomieszczeniu. Chyba jedyną rzeczą, której nie udało im się jeszcze przesunąć jest pralka
W dodatku kociaki chętnie poszerzyłyby swoje terytorium o przedpokój, a może nawet i o resztę mieszkania. Jak otwieram drzwi, muszę szybko rzucać się na podłogę i łapać rozbiegające się koty
Raz na jakiś czas robią wielki raban i żądają jedzenia. Żrą jak głupie - np. całkiem spore udko z kurczaka na jedno posiedzenie. I do tego miska rosołku. I za jakieś 3-4 godziny znowu wrzask, bo koteczki głodne
Z wielkiej desperacji Rixa zaczęła nawet jeść suche

Pozostałe panny jeszcze się krzywią, ale w takim trybie to powinny się dość szybko przekonać - w końcu w tygodniu ja wychodzę z domu na jakieś 10 godzin, więc jeśli życzą sobie jeść co 3-4, to pozostaje im tylko suche
Ramonka w niczym już nie ustępuje siostrom - ani pod względem żarłoczności, ani pod względem umiejętności przemeblowywania pomieszczeń i nowoczesnej aranżacji wnętrz, ani pod względem atomowego napędu w tyłku
No i nawet pozłościć się na nie nie można. Bo jak tu się złościć, jak taki mały puchatek siądzie naprzeciwko, spojrzy człowiekowi głęboko w oczy i - "miauuu" - zażąda wzięcia na kolana... Mięknę jak masło

A te małe zołziki - mru mru mru - owijają mnie sobie dookoła małych, grubych łapeczek...
