Agatko, zapraszam! i Siean tez
z dokoceniem tak: mysle, ze zrobimi to malymi kroczkami, na razie damy Awikowi/rodzicom czas na przywykniecie. zreszta, jak sie kociu chowal z 3 innymi kotami, to mu samemu lyso bedzie... w sumie trudno mowic o rehabilitacji, z lapek korzysta bardzo sprytnie, ale poprawic mu sie nie poprawi... moze za pare lat weci cos madrego na to odkryja, na razie dajemy mu spokoj (moze zlikwiduje progi w mieszkaniu, choc radzi sobie pieknie).
a teraz opowiesc:
jak przjechalismy do p. Teresy czyli hodowli Blueskotka*Pl, to wszystkie po kolei kotki wyprobowaly transporter awikowy, a sam zainteresowany... byl niezainteresowany

na koniec i on wszedl i to byl sygnal do odjazdu. dostalismy hojny posag (pieknie dziekujemy!), w tym rowniez ulubione legowisko awikowe, ktore tenze wlasnie lekcewazy - spodobal sie transporterek

podczas drogi kociu byl zaskakujaco grzeczny, pomarudzil troche na temat stanu wroclawskich drog, ale drapanie za uszkiem uspokajalo, a nawet usypialo (absolutnie rozkosznie przytulil sie do moich paluchow i tak lulal).
jak dojechalismy z ogonkiem na sztorc obejrzal cale mieszkanko, zajrzal pod wszystkie kanapy, moje zachecanie do jedzonka lub skorzystania z kuwety zlekcewazyl i tylko troche mleczka wychleptal, ale to podobno normalne, wiec sie nie stresze na zapas. teraz wyleguje sie w transporterku, a ja sie ciesze jak glupia, ze juz ze mna zamienil slow pare nawet

wiec z jednej strny wykazuje cierpliwosc wobec koniecznosci kociej aklimatyzacji, a z drugiej wydaje mi sie, ze z jego charakterem moze nam to pojsc nawet dosc szybko - na razie jest pozytywnie.
oczywiscie jestem juz dokumentnie zakochana i jego
