O, tak sie ciesze z tego watku
Heniu, ciesze sie ze tym razem kot wrocil.
Znam to uczucie: czekanie, sprawdzanie piwnicznych okienek, spacery wzdluz uliczek z obawa o najgorsze... Zawsze beda te okienka, ktorych nie bede mogla sprawdzic, wariaci za kierownica i nasza bezradnosc.
Od jakis 5 lat zajmuje sie podworkowymi kotami - stolowka stawala sie slawna w kocim swiecie, tak milo bylo popatrzec na stadko przy jedzeniu. Przewinelo ich sie tak wiele - i tak wiele zniknelo bez sladu. Wiem, ze cos im sie musialo stac, bo wygladajacy na zdrowego, sprawny i do tego przywiazany do miejsca i czlowieka kot nie znika tak po prostu.
Inne odeszly przez ludzka bezmyslnosc lub okrucienstwo: otrute, przejechane przez samochod, zagryzione przez psa. Pamietam, jak dowiedzialam sie o pierwszej smierci mojego dziczka - pod kolami samochodu - wydawalo mi sie, ze to jakis koszmarny zbieg okolicznosci... Po jakims czasie zrozumialam, ze to smutna proza zycia... Byly nastepne... Teraz w pazdzierniku odeszla nasza seniorka - kotka, ktora byla z nami najdluzej, madra i piekna, wyjatkowa. Wiem, ze nie umarla smiercia naturalna, miala najwyzej z 8 lat, byla zdrowa, zadbana, czesto slyszalam opinie, ze ten kot nie wyglada na dzikiego kota. Do dzis widze puste miejsce pod krzakiem, gdzie zawsze czekala na jedzenie i skad czasami patrzyla w moje okno...
Iwona 35 ma taki podpis, pod ktorym i ja sie podpisuje - tez czasem tesknie za czasami, kiedy spalam spokojnie, nie wiedzac o szarej strefie umierania.