Okazało się, ze ludzie, którzy przyszli do Kopytka to moi znajomi.
Ani ja, a ni oni nie rozpoznali mnie przez telefon.
Bardzo odpowiedzialni ludzie, ufam im jak sobie.
Swoje zwierzęta leczyli zawsze u mojej wetki, bede miec z nimi stały kontakt.
Nie przeszkadzało im, ze Kopytko jest nieśmiały. mam nadzieję, ze wszystko bedzie dobrze, ech.
Oby było.
Zostałą jeszcze maleńka Pyzunia, która jest teraz na tymczasie u Lulka. Lulek zawiozła mnie ui siebie po wszystkie Kluski do Torunia i też chciałą jedną Kluskę na przetrzymanie, bo to same rarytasy były, więc jej dałam Pyzunię.
Pyzą ionteresuje się ta pani, która wzięła ode mnie we wtorek czarnego Sama. Nie może przestać o niej myłśeć i kombinuje, jak by tu nakłonić męża do drugiego kotka

Moze się uda.
Jutro oddaję Matkę.
Czy Wy rozumiecie, że od jutra w moim domu będą TYLKO moje koty????? Nie mogę uwierzyć. Nie miałam takiej sytuacji od października poprzedniego roku
Jakie to dziwne uczucie, naprawdę.