Podróż Rachelki do domu była bezstresowa, ale nie chciała siedzieć w koszyku, całą drogę jechała na moich kolanach, podziwiała widoki za oknem. Po drodze zaliczyliśmy wizytę u wetki, bo chciałam ją pokazać, aby poznała stan wyjściowy swojej nowej podopiecznej, wzięłam też dla niej Stronghold na drugą dawkę odrobaczenia.
Jak już pisałam, rezydentki nie były wrogo nastawione do przybysza, tylko trochę Mufka posykała ale bez napuszenia ogona i bez "irokeza".
Rachelka ładnie je, wszystko co potrzeba ląduje w kuwetce, kupalek wczoraj był ładny bez widocznych obcych
Czrnuszka ma swój azyl w sypialni ale nie chce siedzieć w zamknięciu, dopomina się o wypuszczanie na resztę mieszkania, zwłaszcza jak się wczoraj przekonała, że jest poza sypialnią inny świat
Dzisiaj rezydentki w dalszym ciągu zachowują się bardzo przyzwoicie, podejdą czasem na "bezpieczną" odległość, popatrzą się na biedulkę i wracają do swoich zajęć
Jednym zdaniem w przyszłość patrzymy optymistycznie
Aha, wczoraj wieczorem TŻ zaświecił Rachelce światło w pokoju, bo nie chciał aby siedziała w ciemności

, widać zakochanie w jego oczach
