Emilek wczoraj został wypyuszczony z kuchni, obszedł jeden pokój ciągle posykując, moje "stadko" gapiuło się na noego wybałuszonymi oczami, Maleńka Kamilka podeszła za blisko, dosłała lekko po głowie, wścibski i bezczelny Kilmek został obsyczany za zbyt bliskie podchodzenie do pana Emila, Szarotak opuściła swój ulubiony parapet i z oparcia kanapy obserwowała nowego, Krecia zrobiła żyrafią szyję i jeszcze większe oczy niż zwykle, Czakri poprzyglądała się i wróciła do swoich spraw.
Tylko Pusiunia udawała, że jej kolejny kot w domu nic nie obchodzi - ostentacyjne rozwalona na biurku synulowała drzemkę - tylko oczy jej chodziły za Emilkiem
A Emil spędził trochę czasu za kanapą, jeszcze raz dokładnie obszedł pokój, wszedł na drabinkę zapomnianą przy drzwiach balkonowych i popatrzył z góry na całe towarzystwo, potem odsłonił łapką firankę i powyglądał przez okno.
W końcu uznał, że dość wrażeń na pierwszy raz, wskoczył na parapet i godnie pozował do zdjęć.
Noc spędził zamknięty w pokoju, trochę dobijał się do drzwi. Rano z pokoju wyszedł, bez awantur i syków minął towarzystwo, i został dla bezpiezeństwa zamkniety w kuchni - nie podobala się, ale trudno, nie będę po pracy cerować kotów, Pusiunia jest nieprzewidywalna.
Emil robi wrażenie uprzejmego i miłego faceta z charakterem, jest wystraszony, ale nie agresywny, i bardzo przytulasty.