» Sob wrz 03, 2005 11:55
Masz szczęście, że masz koło siebie kogoś, kto wierzy w jego powrót. Racjonalnie myśląc, ja też nie wyobrażam sobie, jak mój ciapułowaty Karmelek mógł uciec i to na tyle daleko, żeby przez sześć tygodni (jutro mija) nie wracać, ale z drugiej strony: co my tak naprawdę wiemy o kociej naturze???? Łudzę się, że, czy ja wiem, inny kot go zawołal, poczuł się duży i dorosły i chciał poczuć się samodzielny, że oprócz niego jest jeszcze sześć innych kotów, a chciał być najważniejszy, że... że..., może z Twoim też tak było? Może jak zrobi się chłodniej, to wrócą? Chciałabym, żeby Twój Binosek wrócił; łatwiej byłoby mi uwierzyć w powrót mojego. W skrzynce (ktoś pewnie poszedł moim śladem) znalazłam ogłoszenie, że po sąsiedzku komuś zginął kotek. Może one tak mają? Nie na darmo mówi się, że kot chadza własnymi drogami, tylko my trochę inzczej to rozumiałyśmy?
Szczerze mówiąc, ja też już bez wiary objeżdżam okolice, bo jeśli jest gdzieś blisko, a będzie chciał, to wróci sam. Chyba, że się pogubił...
Jeśli chodzi o nagrodę, to mam te same wątpliwości co Ty, ale wiem, że gdyby się znalazł tą drogą, to chyba co najmniej do wiosny nie wypuszczałabym ich z domu. Ogrodzenia nie są dla nich przeszkodą, chyba, że jest to woliera. Ja swoje próbuję uczyć trzymania się blisko, bo kilka razy dziennie wołam ich po imieniu, a jak przylecą, zawsze dostają jakiegoś smakołyka. Nie jest to oczywiście ochrona, ale zawsze.
Iza. trzymam kciuki mocno za Twojego Binoska. I za swojego Karmelka.