Teraz moge juz spokojniej napisac co i jak.
Kregoslup zlamal jeden z Krecikow - bardzo mily kocurek ktory na nasz widok zawsze kladl sie na plecki i zapraszal do pieszczot. Kociatko wraz z bratem Zboojem mialo jechac do AgiNT z forum. Z powodu neiwielkiej infekcji przesunal sie termin ich szczepienia a co za tym idzie - wyjazdu.
Jak TO sie stalo? Otoz tak ze gdybym nie byla swiadkiem zdazenia nigdy bym nie uwierzyla ze takie rzeczy moga sie dziac. Kojarzycie takie cieniutkie koldry anilanowe - latwe do prania i miekkie? Otoz taka koldra, zlozona w kilka warstw sluzy moim kocietom za poslanie. Maly spadl z niej, oczywiscie na plecy, tak neiszczesliwie ze zlamal kregoslup. Bylam przy tym wraz z siostra, stalo sie to na naszych oczach. Pierwszym objawem ze cos jest nie tak byl pisk i neichec do wstania ale na widok jedzenia pokustykal (kulejac na jedna z tylnich nog) do miski i jadl pieknie. Na marginesie - swoja kolacje zjadl nieco wczesniej, Krecik lakomy jest jak owca i zjadl dietetyczne jedzenie Japonki

Co tu duzo mowic - zjadl zbyt wiele.
Nielugo pozniej jego brzuszek zaczal byc twardy i bolesny, kociak lezal na boczku i piszczal mocno. Pierwsze konsultacje z wetem przez telefon - maly dostal Nospe, zalecenie masowania brzucha a jesli do pol godziny mu sie nie poprawi - natychmiastowe udanie sie do weta. Nie poprawilo sie

o 23 maly zostal zbadany najlepiej jak w takich warunkach mozna bylo - kolejne zalecenie - Nospa, masaze,cieplo,malo ruchu - kociak stal na nozkach prawie normalnie ale widac bylo ze cierpi. No i zalecenie rtg rano... Prawde powiedziawszy opcja zlamanego kregoslupa, ktora wet bral pod uwage, dla mnei byla malo prawdopodobna - wszak spadl tylko z materacyka...
No a rano wyszlo co sie stalo.... Maly jest unieruchomiony obecnie w pudelku po butach, wylozonym szmatkami. W wieczku pudelka ma wyciety otwor na glowe. Zmieniamy sie dopieszczaniu go zeby nie byl ani chwilke sam... Noc maluszek spedzil w transporterze wiklinowym w lazience. Mlody jest bardzo glodny ale wczoraj zaordynowana mial glodowke. Dzis rano dostal kurczaka ktory zniknal raz-dwa z talerzyka. Maluszek juz wczoraj siusial pieknie do kuwetki, niestety nie bylo kupala. I tu byl glowny klopot zwiazany obecnie z jego stanem - zlamany krag naciska na jakies nerwy odpowiedzialne za perylstatyke jelit. Weci w tym widzieli najwiekszy, biezacy problem
Ale dzis rano kupsko wylazlo z mojego kociaka. I powiem ze to jedna z najpiekniejszych i najbardziej wzruszajacych kup jakie widzialam

Kociak sikal na lezaco ale kupeczke zrobil juz w pozycji normalnokociej, co mnie nieco zmartwilo bo naprezyl plecki

Tak czy siak - jelitka dzialaja
Na tym etapie kuracji pojawil sie z mojej strony blad - wczoraj caly dzien czekalismy na wyproznienie malucha - bezskutecznie. Nie pomyslalam ze potrzeba czystosci w kotach jest az tak wielka, wieksza niz bol - maluch wysiusial sie dopiero natychmiast po wlozeniu do kuwetki, nie chcial na ligninke ktora mial w tym celu wlozona do swego wiezienia
Jakie rokowania? Wet-pesymista powiedzial ze jak na zlamanie kregoslupa to stan kociaka jest optymistyczny. Daja mu szanse na powrot do zdrowia i normalne (lub w miare normalne zycie). Zaden z kilku wetow u ktorych bylam na konsultacjach nie mowil o konieczkosci usypiania malucha. Wszyscy mowia zeby walczyc wiec walczymy. Dzis jeszcze bede u jednego weta.
Pozostaje miec nadzieje ze wszystko bedzie ok. Decydujacy jest najblizszy tydzien....