Odebraliśmy koty od berni
Chiara zabrała Burunia, my szylkretkę.
Mamy leki na najbliższe dni - antybiotyk, ale i tak widać, że przynajmniej z buruniem trzeba jeszcze odwiedzić weta, bo ma świerzb.
Burunio jest STRASZNIE chudy

- sama skóra i kości, to dla niego wybawienie, że już jest w domowym ciepełku. Mały ma niesamowity charakter, jest boski, takie żywe, radosne sreberko, mimo tego, że tyle przeszedł. Ma niesamowity charakterek, chciał się miziac nawet przez kratki transporterka

Axela, bedziesz miała SUPER kota.
Szylkretka wymęczona podróżą, ale równie słodka, w tej chwilce kończy pierwszy posiłek - saszetkę Whaltama. Mruczy nawet przy jedzeniu, a kiedy się ją głaszcze wystawia końcówkę języczka z zadowolenia.
Berni, Chiara, bardzo miło było Was poznać
Jutro wieczorkiem, kiedy będę w domu, wyślę na pw rozliczenia do wszystkich osób, które biorą udział w akcji.