Dom kotów specjalnej troski.Żniwa grzybicy, chore koty :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 12, 2015 19:51 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Baltimoore pisze:Franuś [*] :201461 Kochany.
Dla Jacperka też głaski :201461

Wygłaskam :1luvu:

Wreszcie uzupełniłam pierwszą stronę wątku czyli drugi i trzeci post. :strach: :wink:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40399
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob gru 12, 2015 20:07 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Aniu, wygłaskaj wszystkie piętnaście koteczków od cioci Baltimoore :1luvu:
I powiedz, żeby już nie chorowały :201461
Niezła banda 8O :D
Aniu, może wykupiłabym jakiś dodatkowy pakiet ogłoszeń dla tych, które mogą zostać wyadoptowane?
Im więcej ogłoszeń tym większa szansa na domek, a musi być najlepszy :ok:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Sob gru 12, 2015 21:19 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Baltimoore pisze:Aniu, wygłaskaj wszystkie piętnaście koteczków od cioci Baltimoore :1luvu:
I powiedz, żeby już nie chorowały :201461
Niezła banda 8O :D
Aniu, może wykupiłabym jakiś dodatkowy pakiet ogłoszeń dla tych, które mogą zostać wyadoptowane?
Im więcej ogłoszeń tym większa szansa na domek, a musi być najlepszy :ok:

Wygłaskam na pewno ale mogę na raty? :oops:


Wyadoptowane mogą być raczej tylko Dzdek, Kubuś i Misia z dziećmi choć teraz nie mogę wykonać żadnego ruchu bo dosyć, że są chore to jeszcze nie mogą mieć żadnego stresu ze względu na Fip który szaleje a raczej koronawirus który tylko czyha a aby się zmutować i zabrać kolejnego na FIP.
Podłamuje mnie to wszystko bo dosyć, że chore towarzystwo to jeszcze muszę obchodzić się jak z przysłowiowym jajkiem aby nikogo nie stresować.
One mają ogłoszenia ale nikt nie dzwoni a jak już to szukają maluszka.

Jest jedna jedyna osoba z nami od początku (wszyscy nas opuszczają po pierwszych stronach co widać w postach) to Marysia mb, viewtopic.php?f=1&t=99457&start=30#p4883655 która zna sytuację (tak myślę) dlaczego jest tyle kotów u mnie i nie to, że nie chciałam wyadoptować, nie, ale sytuacje w jakiej te koty się znalazły, jak reagują na zmiany powinny dawać do myślenia osobom znającym z grubsza psychikę kotów, tym bardziej które były bezdomne i po przejściach.
Ja zawsze staram się szukać kotom dobrego domku i adopcje nie są potrzebne mi do statystyk tak jak fundacjom, bo gdyby tak było, to pewnie teraz ''byłabym wolnym człowiekiem''. Nie wydaję kotów do komórek jak to by chcieli co niektórzy(Kasia) na 8 piętro bez zabezpieczonego balkonu itd.
Z moimi byłymi tymczasami staram się mieć kontakt i dostaję zdjęcia czy życzenia świąteczne.

W wolniejszej chwili jeszcze uzupełnię 2 post na 1 stronie dlaczego wymienione tymczasy się nie wyadoptowały (opis choroby i wieku).
Ja tak naprawdę sama dokładnie nie wiem ile np. Agatka ma lat-12-13-14-
Kasia podobnie, tylko jest już 2 operacjach na kamienie w pęcherzu i dostaje urinodol.
Kotki dla obcych dzikie i nikt poza mną nie może ich pogłaskać.

Tola i Boluś przewlekle chore i bardzo dzikie.
Kola reaguje w nowym domku sikaniem i dlatego był zwrot z adopcji.
Tusia też zwrot z adopcji a razem z siostrą niewidomą Bisią z pnn, nikt ich nie chciał a przecież to dalej są tymczasy, żyją, tylko bez szans na adopcję i o których praktycznie nikt już nie pamięta w natłoku tych kocich nieszczęść.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40399
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob gru 12, 2015 21:42 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Aniu, nie miałam na myśli ogłoszeń dla wszystkich Twoich kotków.
W zasadzie to na teraz pomyślałam o Kubusiu i Koli, ale z tego co piszesz to Kola musiałaby trafić do naprawdę prokociego i wyrozumiałego domku.
Nasza Bianeczka jest właśnie po 2 lub 3 nieudanych adopcjach, z pierwszej oddana jako całkiem mały kotek, bo 'dzikuska' czy co tam jeszcze. Dla mnie poza wszelkim pojęciem- jak można adoptować kota i go oddać :evil:
U nas na początku przemykała pod ścianami i chowała się w szafach (zostawialiśmy je w związku z tym z dostępem dla niej), a teraz jest z niej kot domagający się pieszczot, dość nachalnie, a nawet od niedawna kot mruczący z zadowolenia trzymany na rękach, co wydawało się niemożliwe.
Dzidek do adopcji dopiero po wyleczeniu, żeby nie osłabiać odporności.
A Jacperka, Malusię i Misię zdecydowanie nie można narażać teraz na stres :201461 Zwłaszcza Jacperka- bo kocurek, jak jego braciszkowie :cry:
Co do pozostałych kotków, to Aniu naprawdę doskonale Cię rozumiem. Twoje powody i uczucie jakim je darzysz. :1luvu:
Czytałam Twoje stare wątki :201494 :201494 :201494

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie gru 13, 2015 10:49 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Baltimoore pisze:Aniu, nie miałam na myśli ogłoszeń dla wszystkich Twoich kotków.
W zasadzie to na teraz pomyślałam o Kubusiu i Koli, ale z tego co piszesz to Kola musiałaby trafić do naprawdę prokociego i wyrozumiałego domku.
Nasza Bianeczka jest właśnie po 2 lub 3 nieudanych adopcjach, z pierwszej oddana jako całkiem mały kotek, bo 'dzikuska' czy co tam jeszcze. Dla mnie poza wszelkim pojęciem- jak można adoptować kota i go oddać :evil:
U nas na początku przemykała pod ścianami i chowała się w szafach (zostawialiśmy je w związku z tym z dostępem dla niej), a teraz jest z niej kot domagający się pieszczot, dość nachalnie, a nawet od niedawna kot mruczący z zadowolenia trzymany na rękach, co wydawało się niemożliwe.
Dzidek do adopcji dopiero po wyleczeniu, żeby nie osłabiać odporności.
A Jacperka, Malusię i Misię zdecydowanie nie można narażać teraz na stres :201461 Zwłaszcza Jacperka- bo kocurek, jak jego braciszkowie :cry:
Co do pozostałych kotków, to Aniu naprawdę doskonale Cię rozumiem. Twoje powody i uczucie jakim je darzysz. :1luvu:
Czytałam Twoje stare wątki :201494 :201494 :201494

Większość kotów Agnieszka jest u mnie od paru lat, miały pakiety ogłoszeń ale jak już ktoś zadzwonił to porażka, to samo z wizytą przed adopcyjną dla Koli viewtopic.php?f=1&t=152219&start=30#p9777853
a przecież parę dorosłych kotków wyadptowałam viewtopic.php?f=1&t=172120#p11317787
ale nie wydaję kotów bele gdzie i do statystyk mi to nie potrzebne jak to napisałam wyżej.
Oczywiście gdyby trawił się ktoś kto by je pokochał mimo wszystko, to taką adopcję bym przeprowadziła ale czasem ludzie myślą rozsądnie co mnie mile zaskoczyło w przypadku Koli w opisywanym przypadku, osoba powiedziała do mnie pani ją zostawi u siebie itd. bo widzieli jak ta kotka się zachowywała z przerażenia.
Dla mnie liczy się dobro kotków przede wszystkim, one też mają uczucia, a że stres może zabić to też tutaj wszyscy wiemy, ale boleję nad tym, że nie mogę im zapewnić miziania tyle ile by oczekiwały bo one w sumie wszystkie potrzebują bliskości człowieka a ja mam 15 zwierza w domu a tylko 2 ręce. :(
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40399
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie gru 13, 2015 21:28 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Ja też mam takie tymczasy, które już tymczasami nie są.
No bo kto weźmie dwójkę przyjaciół, z których jeden ledwo chodzi po paraliżu a drugi załatwia się do wanny.
O Migielka schroniskowego nie było ani jednego telefonu - jest już półtora roku.
Albo kto zechce adoptować młodziutka koteczkę z pnn na obrzydliwie drogich lekach z ciągłymi kontrolami.
Doskonale Cię rozumiem.
Ale zdaję też sobie sprawę jak to ciężko ogarnąć.
My teraz wciąż jesteśmy skoncentrowani na chorobie Szeryfa. Nie wiem jak długo wszyscy damy radę.

Trzymamy kciuki, żeby udało się Wam wszystkim wyjść na prostą.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie gru 13, 2015 21:48 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Lidka, moc kciuków za zdrowie Szeryfa i reszty bandy :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie gru 13, 2015 22:04 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Lidka pisze:Ja też mam takie tymczasy, które już tymczasami nie są.
No bo kto weźmie dwójkę przyjaciół, z których jeden ledwo chodzi po paraliżu a drugi załatwia się do wanny.
O Migielka schroniskowego nie było ani jednego telefonu - jest już półtora roku.
Albo kto zechce adoptować młodziutka koteczkę z pnn na obrzydliwie drogich lekach z ciągłymi kontrolami.
Doskonale Cię rozumiem.
Ale zdaję też sobie sprawę jak to ciężko ogarnąć.

My teraz wciąż jesteśmy skoncentrowani na chorobie Szeryfa. Nie wiem jak długo wszyscy damy radę.

Trzymamy kciuki, żeby udało się Wam wszystkim wyjść na prostą.

Widzisz, tylko osoby znające nasz problem potrafią zrozumieć, dlaczego mamy tyle zwierząt ile mamy.
Kciuki za Szeryfka Lidka :ok: :ok: :ok: :ok:


Ja byłam starszym kotom dać kolację i i załamka bo Sonia znowu poplamiła mi wszystko kałem cieknącym z doopki.
Dosyć mnie łokieć boli to jeszcze muszę podłogi czyścić, drapaki, prać kocyki-jakby ktoś miał na zbyciu małe cienkie kocyki to chętnie się nimi zaopiekuję. Jak jest ładnie na dworzu to wychodzi i tak nie brudzi ale dzisiaj deszcz pada i koty z tego pokoiku nie wyszły na dwór.
Kubuś już wybył oczywiście na dwór na noc ale zawsze go dopiero wypuszczam po wzięciu leków, czyli antybiotyku, kropli i żelu do oczek oraz immunodolu.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40399
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon gru 14, 2015 12:43 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Byłam właśnie z małym Dzidulkiem na wizycie gdzie miał mieć domek.
No porażka totalna a więcej napiszę jak śniadanie wreszcie zjem.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40399
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon gru 14, 2015 16:18 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

:(
Ale najważniejsze, że się w porę zorientowałaś.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon gru 14, 2015 17:27 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Baltimoore pisze: :(
Ale najważniejsze, że się w porę zorientowałaś.

Pani zainteresowana zadzwoniła w niedzielę i chciała przyjechać po kotka już natychmiast w niedzielę.
Ja ponieważ źle się czuję ostatnio (jutro idę do lekarza na cito) nie chciałam aby przychodziła i ja zapytałam czy mogę podjechać z kotkiem na co wyraziła chętnie zgodę. Dzisiaj rano gdy jeszcze raz zadzwoniła zapytać co kotek je i odpowiedziałam, że juniorki to pani była zorientowana i powiedziała, ze jej kotek to też jadł takie fioletowe i kitekaty. Zapytałam co stało się z tym kotkiem to odpowiedziała, że 3 tygodnie temu zaginął a syn tęskni za kotkiem i chciałaby tego kotka dla syna. Zapytałam ile ten syn ma lat, a ona że 19. :wink:
Zaniepokoiło mnie ta sytuacja, i choć już po tym, gdy usłyszałam, że kotek zaginął to miałam wątpliwości co do dawania tam kotka i to kotka który walczył o życie o które nadal trzeba walczyć.
No ale dobra, pojadę zobaczę sama a może jednak...
Pojechałam i gdy weszłam do ganku to pani już chciała abym go tam wypuściła. Zapytałam gdzie ten kotek miałby być a ona, w ganku gdzie zimno jak diabli albo suterynach. Zapytałam gdzie mogę postawić kontenerek (bo ręka mnie bolała od dźwigania) to łaskawie choć widać było, że z oporem poprowadziła mnie do pokoju zaraz przy ganku niedaleko drzwi i postawiłam kontenerek na dywanie. Jej mąż nawet nie przyszedł się przywitać choć było widać go kręcącego się po kuchni i ja powiedziałam mu dzień dobry. :wink:
Osoba nawet nie zaproponowała abym usiadła czy zdjęła kurtkę, owszem buty zdjęłam skoro nie zaprzeczyła. Ukucnęłam na tym dywanie przy kontenerku i już wiedziałam, że to nie ten domek dla tego bidulka. Pani chciała abym go wyjęła i pokazała a kotek wciśnięty siedział w rogu kontenerka z przerażeniem w oczach. Oczywiście delikatnie wyjęłam kotka do oglądu gdzie przywarł do mojej piersi z paraliżującym go strachem.
Zaczęłam opowiadać o jego chorobie,(wymigiwać się i zrazić) że leczony ale jeszcze tak nie całkiem, że nie szczepiony i nie będzie mógł wychodzić na dwór i powinien być w cieple, że kastracja itd. Powiedziałam otwarcie, że tam potrzebny jest zdrowy kotek i najlepiej jakby zadzwoniła do fundacji na co usłyszałam, że dzwoniła i mają zbyt duże wymagania bo coś tam kazali jej wypełniać przez internet itd. Powiedziałam, ze może też jechać do schroniska w Pabianicach bo czasem się koty trafiają a jak nie to do Łodzi na Marmurową. Starałam się być miła, choć w sumie byłam zła na to co miedzy czasie się dowiadywałam a już zaskoczona była gdy powiedziałam, że mleka się kotom nie daje i zapytała a co się daje jak nie mleko?
Według mojej oceny, tam nie powinien trafić żaden kot bo uczucia do nie nie będzie a i lokum jego będzie gdzieś na dworze czy suterenach jak nie trzepnie go auto na Wspólnej.
Przyjechaliśmy do domu, kotek szczęśliwy poleciał przywitać się z kotkami ale gdy go wiozłam w tamtą stronę to widziałam w jego oczach smutek i nikt mi nie wmówi, że zwierzęta nie mają uczuć.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40399
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon gru 14, 2015 18:03 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Aniu, ufff ...
No cóż, tacy ludzie też żyją na tym świecie :evil: i od takich sąsiadów koty przychodzą do mnie do stołówki.
Na szczęście mam też takich, których przygarnięte 'bidy', aktualnie błyszczące i wypasione zaglądają tylko towarzysko. Niestety z powodu Balatzara coraz rzadziej.
Biedny Dzidulek :201461 Co tam się musiało dziać w tym małym serduszku :strach:
A Ty Aniu- coś groźnego? Oby to tylko ta pogoda i mikroby. Dbaj o siebie :1luvu:
I zapytaj Dzidulka, co by chciał dostać od cioteczki na gwiazdkę :201461

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon gru 14, 2015 18:26 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Baltimoore pisze:Aniu, ufff ...
No cóż, tacy ludzie też żyją na tym świecie :evil: i od takich sąsiadów koty przychodzą do mnie do stołówki.
Na szczęście mam też takich, których przygarnięte 'bidy', aktualnie błyszczące i wypasione zaglądają tylko towarzysko.

A widzisz Agnieszka, Ty dasz jeść innym kotom niż swoje :1luvu: :1luvu: :1luvu: a ktoś innymi przegania swoje czy swojego tylko hołubiąc. :(

Baltimoore pisze:I zapytaj Dzidulka, co by chciał dostać od cioteczki na gwiazdkę :201461

Właśnie leży tu na stole i mam go miziać, jak dziecko gdy śpiące.
Powiedział, żeby ciocia Baltimoore nic nie kupowała bo już i tak co miesiąc ma od cioci gwiazdkę a raczej wszystkie koty ją mają, nie tylko ja sam, za co bardzo cioci dziękujemy, bo naszej pańci jest lżej. :1luvu: :aniolek: :201461
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40399
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon gru 14, 2015 18:56 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Wygłaskaj Dzidulka ode mnie też :201461
Ależ ten Dzidulek skromniaczek :201461
Myślę, że cudny domek jeszcze go odnajdzie :ok:
Taki, gdzie będzie traktowany jak dziecko a nie jak zabawka.

A propos dziecięcych zachowań. Logiś nauczył się wspinać po nodze, żeby go wziąć na ręce i nosić 8O :D
I trzeba go nosić jakiś czas, bo odczepić nie sposób, a postawiony na podłodze wspina się z powrotem :roll:
To całkiem od niedawna, ale mu się spodobało.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon gru 14, 2015 19:14 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Anna61 pisze:
Baltimoore pisze:Jest jedna jedyna osoba z nami od początku (wszyscy nas opuszczają po pierwszych stronach co widać w postach) to Marysia mb, viewtopic.php?f=1&t=99457&start=30#p4883655 która zna sytuację (tak myślę) dlaczego jest tyle kotów u mnie

Dobrze myślisz.

Rzeczywiście, jestem w pełni świadoma, że szukasz domu uratowanym kotom cały czas, intensywnie, latami.
I nie Twoja to wina, że te, które nadal są u Ciebie, na długotrwałym DT, domów dotychczas nie znalazły.

Gdybyś mieszkała w którymś z dużych miast, na pewno byłoby łatwiej znaleźć domy dla uratowanych przez Ciebie kotów - po przejściach, schorowanych, chorowitych, chorujących.
Tu, gdzie mieszkasz, bardziej prawdopodobne jest znajdować kolejne kocie nieszczęśniki, potrzebujące ratunku, niż domy dla nich.
A przejść obok nich obojętnie lub po prostu odwieźć do schroniska - nie każdy potrafi. Ty nie potrafisz i ja to rozumiem.

Znajdowanie domów w odległych miejscach Polski czasem się sprawdza, ale bardzo często jest to kompletny niewypał, często z tragicznym zakończeniem, czego przykłady znajdujemy także na miau.

Co do ratowania kociąt - ja sama byłabym w stanie podjąć decyzję o sterylizacji aborcyjnej kotki, ale nie sadzę, żebym potrafiła zdecydować się na uśpienie urodzonych już kociąt, choćby wydawało się to najlepszym wyjściem. I nie jestem absolutnie "obrońcą kociego życia poczętego", ale jeśli nie potrafię pacnąć muchy, czy rozdeptać owada lub gąsienicy, to w ogóle nie ma mowy, żebym mogła zdecydować się na uśpienie kociąt. Tak więc rozumiem, Aniu, Twoją decyzję odnośnie Misi i jej dzieci.

Dobrze, że sprawdziłaś ten dom, który chciał Dzidka.
To jakiś koszmar.
Biedny Dzidek musiał być przestraszony samą atmosferą tego miejsca.

Kciuki za wszystko, jak zawsze :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 19 gości