linka2609 pisze:Alienor pisze:Największy Twój problem, to czytanie bez zrozumienia i takie przepełnienie własnym bólem, że na myśl o cierpieniach biednej kotki nie ma miejsca - ani w twoim sercu, ani w głowie. I to bardzo źle wróży każdemu kolejnemu zwierzęciu, które do was trafi - ono będzie cierpiało, a ty będziesz miała ważniejsze sprawy. Bo kinderbal, bo trzeba posprzątać, bo ulubiony serial w telewizji, bo urlop.
Pomyśl o tym jak mało wiesz o kotach, skoro nie wiesz ani tego, że kot nie musi wychodzić, ani nie może nie jeść powyżej 2 dni; jak kot się robi ospały I marudzi przy misce, to pędem do weta, bo koty ukrywają ból i chorobę póki mogą. Trafiłaś na forum kocie, gdzie ludzie ratują bidy - ofiary durnej wiary w to, że kot nie spadnie z balkonu na 5tym piętrze bo już 2 miesiące wychodzi na niego (a potem spada i nie raz ginie na miejscu), zresztą wie, że to wysoko (nie wie - podobnie jak ludzki 2-latek), że jak kocha to nie spadnie (miłość nie zapewnia lepszej przyczepności), że jak kocha to zawsze wróci z nocnych wędrówek (do tego samochodu/pijaka/agresywnego psa/zatrutej myszy, która go zabije) - takiej ślepej wiary wynikającej z wygodnictwa. Bo wypuszczenie kota, żeby pobiegał po dworze/poleżał na balkonie bez dozoru jest łatwiejsze niż dbanie o jego bezpieczeństwo.
Moja pierwsza kotka była wychodząca, tak jak koty sąsiadów, ale z kolejną nie popełniłam tego błędu - dlatego ona dalej żyje i rozrabia, podczas gdy ich koty nie żyją. Bo teoretycznie bezpieczny teren okazał się dość niebezpieczny.
swojego kota uratowałam z rowu gdzie skazana była na pewną śmierć , gdybym nie kochała kotów raczej bym się tym nie przejeła i dała sobie spokoj. nie znasz mnie więc nie oceniaj, nie wiesz co czuje i nie pisz że jestem tylko zajęta własnym cierpieniem bo to nie prawda.
być może jeszcze mało wiem na temat kotów ale to nie znaczy że nie mam dla nich serca i nie nadaję się do opieki nad nimi, Pusia była nauczona że wychodziła tylko w sezonie letnim na dwór, jesienią i zimą siedziała w domu, mieszkamy na wsi więc czemu jej nei wypuszczać, była wysterylizowana itp. dbałam o nią jak tylko mogłam ale wy wszyscy wiecie że było inaczej itp. Pomogłam wielu kotom i psom, ciągle dokarmiałam zwierzaki błąkające się po okolicy.
sama piszesz że Twoja pierwsza kotka była wychodząca itp a przy kolejnych już było inaczej więc tej wychodzącej coś się stało? a mi mówisz że źle wróży tym zwierzakom które trafią pod nasz dach tak jak bym znęcała się nad nimi itp.
Dziewczyno, czy Ty piszesz ze zrozumieniem?