Witajcie!
Bardzo mi ulżyło, że porzuciłam decyzję o uśpieniu, oddaniu itp. Tak na prawdę to był akt desperacji. Ale... ale... Nawiązałam kontakt z 3 behawiorystkami, które mają świetne opinie w necie. Opisałam całą sytuację i jedyne co mi odpisały to, ponieważ to cukrzyk - przestrzeganie godzin posiłku, a faktycznie w weekendy rano trochę to zaniedbałam.
W tej chwili wygląda to tak, że "barykaduję się " na noc poduszkami, kładę się z lękiem, śpię czujnie, ale on i tak daje radę - budzi mnie nawet o 5,30 rano. I to jest dziwne dla mnie, że jak mierzę mu cukier to nie ma spadku tylko jest ok. 320. W misce ma kilka ziarenek suchego, ale nie je tylko czeka na porcję surowego kurczaka.
Wczoraj dostał swoją porcję, zastrzyk więc położyłam się spokojnie, że jak zwykle da mi już spokój, ale nie - jak byłam w półśnie - ugryzł mnie w rękę (na szczęście lekko).
Jak wstałam, bo już się bałam, że znowu mnie ugryzie - kot od razu się uspokoił.
Na prawdę nie wiem o co mu chodzi.
Zauważyłam, że jak tylko się położę (np. odpocząć po obiedzie) to on jest niezadowolony. Dzisiaj też, po obiedzie położyłam się odpocząć, kot wskoczył, ocierał się, a jak wyciągnęłam rękę, żeby go pomiziać po głowie (a on to zawsze lubił) - ugryzł mnie i uciekł. zawsze jak ugryzie to natychmiast ucieka do kuchni.
No, po prostu ręce mi opadają
A tak na marginesie - absolutnie nie stać mnie na wizyty behawiorysty. W Warszawie 1-sza wizyta to 150-180 zł.; następne 70-90 zł. PARANOJA!!!
Na razie kupiłam dzisiaj spryskiwacz i będę z nim spać; Alex nie cierpi wody więc mam wielką nadzieję, że może tym oduczę go wskakiwania na moje łóżko; oczywiście jak zdołam zareagować od razu, bo wiem, że za chwilę kot nie będzie wiedział o co come on.