




Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
gonia_krak pisze:hejka, tak czytam i czytam a jestem tu nowa i sama nie wiem czy ja się nadaję na "kocią" mamęMam od tygodnia trikolorkę (przybłędę) którą dokarmiam i szukam ogłoszeń o tym że może ktoś taką zgubił bo miała obróżkę na szyi. Ściągnęłam ją bo była zaciśnięta i poszarpana i chyba przez nią nikt jej wcześniej nie dokarmiał bo myślał że to czyjś kot.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam czy nie ale ale Kicia przylgnęła do mnie i chodzi koło nogi jak pies
Pomyślałam że może źle zrobiłam ale skoro nikt na moje ogłoszenia nie odpowiedział to umówiłąm się na 25go do weta by ją zbadał, odrobaczył i doradził co i jak a może i wysterylizował
Nie miałam w planach kotka ale skoro "sam się przyczapił" to może tak miało być? Możecie doardzić co z tym zrobić? Czy jesli miała obróżkę (nic na niej nie znalazłam z danymi właściciela) to mogę ją przygarnąć?
BOZENAZWISNIEWA pisze:Moje wnioski takie:
-wet wrózbita pewnie ze wsi, choc u nas do miasta wysyła jak sam nie wie
-opiekunka kota nie dosyc,ze nieodpowiedzialna to dla mnie wyzuta z jakichkolwiek uczuc...pisze"urwana nerka", przeciez to "zasrac sie moze człowiek z bólu, co dopiero kot.Biedactwo malutkie,pewnie juz nie zyje, bo z urwana nerka nie da sie zyć bez natychmiastowej pomocy.
Nie wiem skad tacy ludzie są....zakipiałam po przeczytaniu watku...ten lód to chyba sama kobieto stosujesz skoro na urlop czekasz, zamiast grzać po pomoc
tracer pisze:BOZENAZWISNIEWA pisze:Moje wnioski takie:
-wet wrózbita pewnie ze wsi, choc u nas do miasta wysyła jak sam nie wie
-opiekunka kota nie dosyc,ze nieodpowiedzialna to dla mnie wyzuta z jakichkolwiek uczuc...pisze"urwana nerka", przeciez to "zasrac sie moze człowiek z bólu, co dopiero kot.Biedactwo malutkie,pewnie juz nie zyje, bo z urwana nerka nie da sie zyć bez natychmiastowej pomocy.
Nie wiem skad tacy ludzie są....zakipiałam po przeczytaniu watku...ten lód to chyba sama kobieto stosujesz skoro na urlop czekasz, zamiast grzać po pomoc
Kot został uśpiony byliśmy z nim u innego weteryniarza został tam przez 2 dni ale z dnia na dzień było coraz gorzej i powiedział że kot się męczy i tak będzie najlepiej, miał zrobione prześwietlenie, podawane leki, ale niestety.
Pisze dopiero teraz bo nie miałam internetu z kotem byliśmy u weta w Kielcach.
A ten post BOZENAZWISNIEWA jak dla mnie jest po prostu poniżej JAKIEGOKOLWIEK poziomu, ale tak już jest że nie znając człowieka sie go ocenia. Gratuluje Pani naprawdę. Kot miał zapewnioną jak najlepszą opiekę wstawałam w nocy, żeby go wycierać, przemywać bo wszędzie były kocie kupy, kot załatwiał się non stop pod siebie, starałam się żeby cokolwiek zjadł żeby miał chociaż trochę wiecej siły, siedziałam z nim godziny bo próbował się podnosić i uspokajał się dopiero jak zaczynałam go głaskać. Walczyłam o niego przez miesiąc kiedy stracił matkę i teraz była tak samo. Wiec naprawdę nie pisz mi tutaj że jestem "wyżuta z uczuć" cholerna egoistko, bo nie wiesz jak ten kot był dla mnie ważny, i gdyby dało mu się pomóc to bym mu pomogła.
tracer pisze:Mojej kotce zdarzył sie wczoraj straszny incydent, została potrącona.
Jak miała może ze 3 dni samochód przejechał jej matke i wychowała się na strzykawce
jasdor pisze:Zazdroszczę, że masz przynajmniej gdzie iść. U nas nie ma możliwości zareagować, jak się coś kotu dzieje. A sobota i niedziela - to jest jakaś masakra. Jak dożyje do poniedziałku to może ktoś mu pomożeAle też niekoniecznie, bo żeby leczyc trzeba postawić diagnozę. Dlaczego te diagnozy zwykle nie pokrywają się z rzeczywistością? Też nie wiem, dlatego koty odchodzą.
Kiedyś kot zgarnięty z ulicy po wypadku "samochodowym" - żyjący, niestety nie doczekał od 23-ciej do rana na pomoc weta. W normalnym mieście pewnie by przeżył.
Niacha pisze:tracer pisze:Mojej kotce zdarzył sie wczoraj straszny incydent, została potrącona.
Jak miała może ze 3 dni samochód przejechał jej matke i wychowała się na strzykawce
No niestety na brak wyobraźni, nawet dobry wet nie pomoże. Ja bym się na weterynarzy zbytnio nie oburzała, tylko na fakt że kot siedział sam na ulicy.
tracer pisze:BOZENAZWISNIEWA pisze:Moje wnioski takie:
-wet wrózbita pewnie ze wsi, choc u nas do miasta wysyła jak sam nie wie
-opiekunka kota nie dosyc,ze nieodpowiedzialna to dla mnie wyzuta z jakichkolwiek uczuc...pisze"urwana nerka", przeciez to "zasrac sie moze człowiek z bólu, co dopiero kot.Biedactwo malutkie,pewnie juz nie zyje, bo z urwana nerka nie da sie zyć bez natychmiastowej pomocy.
Nie wiem skad tacy ludzie są....zakipiałam po przeczytaniu watku...ten lód to chyba sama kobieto stosujesz skoro na urlop czekasz, zamiast grzać po pomoc
Kot został uśpiony byliśmy z nim u innego weteryniarza został tam przez 2 dni ale z dnia na dzień było coraz gorzej i powiedział że kot się męczy i tak będzie najlepiej, miał zrobione prześwietlenie, podawane leki, ale niestety.
Pisze dopiero teraz bo nie miałam internetu z kotem byliśmy u weta w Kielcach.
A ten post BOZENAZWISNIEWA jak dla mnie jest po prostu poniżej JAKIEGOKOLWIEK poziomu, ale tak już jest że nie znając człowieka sie go ocenia. Gratuluje Pani naprawdę. Kot miał zapewnioną jak najlepszą opiekę wstawałam w nocy, żeby go wycierać, przemywać bo wszędzie były kocie kupy, kot załatwiał się non stop pod siebie, starałam się żeby cokolwiek zjadł żeby miał chociaż trochę wiecej siły, siedziałam z nim godziny bo próbował się podnosić i uspokajał się dopiero jak zaczynałam go głaskać. Walczyłam o niego przez miesiąc kiedy stracił matkę i teraz była tak samo. Wiec naprawdę nie pisz mi tutaj że jestem "wyżuta z uczuć" cholerna egoistko, bo nie wiesz jak ten kot był dla mnie ważny, i gdyby dało mu się pomóc to bym mu pomogła.
tracer pisze:BOZENAZWISNIEWA pisze:Moje wnioski takie:
-wet wrózbita pewnie ze wsi, choc u nas do miasta wysyła jak sam nie wie
-opiekunka kota nie dosyc,ze nieodpowiedzialna to dla mnie wyzuta z jakichkolwiek uczuc...pisze"urwana nerka", przeciez to "zasrac sie moze człowiek z bólu, co dopiero kot.Biedactwo malutkie,pewnie juz nie zyje, bo z urwana nerka nie da sie zyć bez natychmiastowej pomocy.
Nie wiem skad tacy ludzie są....zakipiałam po przeczytaniu watku...ten lód to chyba sama kobieto stosujesz skoro na urlop czekasz, zamiast grzać po pomoc
Kot został uśpiony byliśmy z nim u innego weteryniarza został tam przez 2 dni ale z dnia na dzień było coraz gorzej i powiedział że kot się męczy i tak będzie najlepiej, miał zrobione prześwietlenie, podawane leki, ale niestety.
Pisze dopiero teraz bo nie miałam internetu z kotem byliśmy u weta w Kielcach.
A ten post BOZENAZWISNIEWA jak dla mnie jest po prostu poniżej JAKIEGOKOLWIEK poziomu, ale tak już jest że nie znając człowieka sie go ocenia. Gratuluje Pani naprawdę. Kot miał zapewnioną jak najlepszą opiekę wstawałam w nocy, żeby go wycierać, przemywać bo wszędzie były kocie kupy, kot załatwiał się non stop pod siebie, starałam się żeby cokolwiek zjadł żeby miał chociaż trochę wiecej siły, siedziałam z nim godziny bo próbował się podnosić i uspokajał się dopiero jak zaczynałam go głaskać. Walczyłam o niego przez miesiąc kiedy stracił matkę i teraz była tak samo. Wiec naprawdę nie pisz mi tutaj że jestem "wyżuta z uczuć" cholerna egoistko, bo nie wiesz jak ten kot był dla mnie ważny, i gdyby dało mu się pomóc to bym mu pomogła.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 85 gości