Dzisiaj o 9:07 dostałem drugi już w tym tygodniu telefon, że ktoś ma Arnolda. Kobieta, która do mnie dzwoniła powiedziała, że jak wróciła dzisiaj do domu zauważyła, ze jej kotka się jakoś dziwnie zachowuje. Okazało się, że jakiś kot buszował w jej kuwecie. Był bardzo podobny do tego z ogłoszenia, więc zadzwoniła dom mnie. Opis pasował: czarny, miauczy i jest bezczelny

Poszedłem więc to sprawdzić. Daleko nie musiałem się zapuszczać, dwa bloki obok. Wchodzę do mieszkania i widzę Arnolda leżącego na kanapie. Tak! To był on! Minął równo tydzień od jego ucieczki, też była burza. To przeszywające spojrzenie było zabójcze

Pogadałem z właścicielką, powiedziała, że najwidoczniej wlazł do domu przez taras (zawsze zostawia otwarte, aby jej kotka połaziła po ogródku). Zrobiła mu sporo zdjęć... zdążył się już skubany rozgościć, nawet w kuwecie "właścicielki domu". Po 10 minutach wszedł do transporterka z ciekawości i natychmiast został tam aresztowany

Jak tylko przyszliśmy do domu, a szliśmy dosłownie na sygnale "miau miau miau", Arnold dostał pełną michę jedzenia... tak szybko jeszcze nie jadł. Obecnie leży sobie spokojnie na łóżku. Po tej tygodniowej wędrówce najwyższa pora na odpoczynek. Najważniejsze, że nic mu nie jest.
Akcję poszukiwań ogłaszam za zakończoną!
Przesyłam najnowsze zdjęcie uciekiniera:
http://fooh.pl/pokaz/3244749219.jpgDziękuje wszystkim za pomoc i wsparcie,a w szczególności Iwonie i Pani Magdzie

Teraz znowu będę mógł słyszeć mruczenie z samego rana kiedy się obudzę.
"On jest naprawdę piękny" - powiedziała kobieta, trudno się z nią nie zgodzić.
Pozdrawiam,
Arek