Jak sterylizowałam moją Tosię (4 lata temu, na Gagarina) to nikt nie proponował badań krwi, jako że kotka młoda, okaz zdrowia itp. W niewielu lecznicach wymagają tego. Po sterylce też nie kazano mi przychodzić na kontrolę, dopiero na zdjęcie szwów. Fakt, nic złego się nie działo. Tyle, że nie miałam na dzień dobry kaftanika a moja zołza baardzo "interesowała się" brzuszkiem więc przez nią całą noc nie spałam, dopiero następnego dnia zakupiłam kubraczek i był spokój. Jak masz to ubierz futerko, nie będziesz musiała jej tak pilnować.
