Już jestem,
więc aby nie rozwlekać i szybko zeznać Wam co się dzieje dalej spieszę donieść.
Koty leżą OBOK SIEBIE na naszym łóżku!
Już po samym tym stwierdzeniu można zobaczyć, ze Dior ma sie nieźle.
Natomiast nasza ulubiona Pani doktor o ciekawym nazwisku na "A" (nie chcę przekręcić) zajęła się naszym kotem fachowo choć nie bez atrakcji.
Specjalne podziękowania też kieruję ku przemiłej Pani wspierającej Panią doktor przy "zabiegu".
Ułomek to nie jestem ale Dior jak się zaparł, zę nikt mu nie będzie "grzebał" i w ogóle... to potrafi być bardzo stanowczy w swoich postanowieniach.
Mimo iż złapałem go jak w kleszcze i ręce składałem jak imadło -uważając naturalnie by mu nie zrobić krzywdy! to on i tak jakąś czartowską sztuką znajdował luz i był w stanie się wysmykiwać z "miłosnego" uścisku pana...
A owa miła Pani złapała go zgrabnie za karczycho i używając 1/10 siły moich grabi spowodowała, ze kocisko w miarę grzecznie poddało się jej woli.
Mi przyszła więc rola biernego obserwatora.
Serce mi się krajało jak słyszałem jego miułczenie i steki brzydkich rzeczy jakie fukał pod nosem... oj zadowolony to on nie był

Nigdy, przenigdy nie przypuszczałem,z ę kot może tak przejmująco i głośno miauczeć!
Pewnikiem pomstował mi z 5 pokoleń wstecz za to, ze go zawiozłem do tej lecznicy i przyobiecał sobie zagubić kluczyki przy najbliższej okazji, jednakowoż wytrwał!
Był dzielny jak mało kto i nie ukrywam, ze chyba bardziej z niepokoju o niego się zgrzałem niż on tam w szarpaninie z Paniami.
Chylę więc im czoła a kot pewnikiem łaskawszym okiem na nie spojrzy jak skojarzy fakt ich pomocy ze spokojem swojego brzucha.
Tak czy siak zbliża się weekendowy wieczór i pora czochrania kociaków.
Póki co zamieszczam zdjęcie żywieniowe z dysproporcją wzrostową


mam nadzieję, że widać wyraźnie wielkość.
Zdjęcie jest co prawda sprzed 2-3 dni ale jak zrzucimy nowe nie omieszkamy wstawić ich również do wątku.
PS dziewczyny -serdeczne dzięki za kibicowanie i wsparcie, bardzo nam miło!