Behemot był dziki, miał pół roku. Kruszyna półdzika, miała 7 miesięcy.
W oswajaniu doświadczenie mam, tyle co miałam do czynienia z kotami.
Wprowadzanie do domu nowego kota to kilka dni kłótni kocich, sykania, gonienia itp.
Pracuję w domu, mogę dopilnować, by krew się nie polała.
Oswajanie trwa, trzeba być cierpliwym. Oswajałam koty w schroniskach.
Zdaję sobie sprawę z ryzyka, nie udaję, że mam Bóg wie jakie doświadczenie - przecież nie zdobędę go pisząc kolejne wpisy na forum
Chętnie się umówię na spotkanie z kociakiem.
Ale zrobicie, jak chcecie. Wielkiego wyboru nie macie - znaleźć DT, trzymać kota w piwnicy (ale ile można???) lub go wypuścić. Przyznasz, że DT wydaje się chyba najlepszym rozwiązaniem... Nie muszę to być ja. Nie upieram się. Rozumiem, że mnie nie znacie, bo jestem nowa.
A że wymagania w obie strony są, też wiem. Przecież deklaruję, że zapłacę za test.
