Tam są koty typowo bezdomne - jedna duża kolonia; koty oswojone, które "nielegalnie" wprowadziły sie do stodoły/stajni, gdzie nie są mile widziane, ew. kilka po kastracji mogłoby zostać, będziemy negocjować z gospodarzami; i koty czyjeś, które albo nie są do oddania (tylko wykastrować trzeba).
Gospodarze nie karmią, 80-letnia pani T. jeździ tam codziennie, od autobusu jeszcze pół godziny dreptania o lasce. Niektórzy ją przepędzają. Z jedną kobietą wynegocjowała, że jej prywatne koty będą dostawać połowę porcji, by nie zaprzestały łapać myszy

To chore, nie dość ze ktoś ludzi wyręcza w opiece, to jeszcze łaskę robią, że wyrażają na to zgodę

Z panią T. coraz trudniej się dogadać. Kotki tuz przed porodem raczej bez jej wiedzy będziemy zabierać. Berni świadkiem, że rok temu takich problemów nie było... Demencja starcza straszna rzecz

Kolonia półdzikich kotów:
1-2) 2 kocice karmiące
3-8 ) czarne, 6 sztuk obu płci, zeszłoroczne, wysokich ciąż nie widać

9) bury kocur
10) kocur czarno-biały, 3 łapami za TM, kleszcze itp, rzęzi, z oczu krew z ropą się leje, lat 13 podobno. Nie mam pomysłu...
Koty oswojone/lecę podwórkami:
11) mama naszej zeszłorocznej Fruzi, wysoko kotna, dziś nie było nikogo w domu; do adopcji (lub zabiją)
12-13) 2 białasy, kocur i nieciężarna kotka (do kastracji), może będą mogły zostać

14-15) bury kocur - może zostać, kotka tri z kociętami, po kastracji może zostać, wraz z jednym dzieckiem - chłopcem
16-17) czarna koteczka z kociętami (nie wiadomo gdzie miot schowany); do adopcji + kotka w początkach ciąży, do adopcji
18 ) kotka niebieska, wysoka ciąża, nie do oddania (nie wpuszczana do domu), nie do kastracji (będziemy kraść

Ekstra:
19-21) 3 koty na działce pani T., 2 kocury i jedna kotka ciężarna, pani T. marudzi, ale kocicę wydrę jej choćby siłą


Miotów (dziś rano

4 mioty po 4 kocięta = 16 małych bezbronnych maleństw, kocurek od tri zostanie w gospodarstwie. To jeszcze 15 domów - luz

Sorry za przydługi post, ale to na mój prywatny użytek, inaczej się pogubię

Planujemy wersję minimum - kastracje kotek + czarnuchów wszystkich (bo nie do odróżnienia), adopcje 15 kociąt i 3 kotek. Pewnie tak łatwo nie pójdzie. I tak, wiem, że powinnam znaleźć dom wszystkim, bo tam maja gorzej niż źle (zwłaszcza jak pani T., jedyna żywicielka, umrze), ale nie dam rady.
Babcia zadzwoniła po wizycie w Zesławicach i pierwsze słowa: "byłam, widziałam, i wiesz co? Wcale nie jest tak tragicznie."
