Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 06, 2011 23:30 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Tez zaznaczę, bo mam pierwszego kota na DT i powoli trzeba będzie komuś oddać. Więc poczytam na co jeszcze warto zwrócić uwagę :)
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 12, 2011 17:59 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

przeczytałam kilka stron (kilka z początku i kilka z końca wątku) i szczerze mówiąc jestem nieco przerażona. ale może zacznę od początku.

pół roku temu wyprowadziłam się z domu rodziców, w którym zostały dwa kotki - brat i siostra. kotka (Matylda) była uznana za 'moją' - to ze mną spała, do mnie się najbardziej łasiła i to ja ją najbardziej rozpieszczałam.

i teraz brak mi kotka, więc zaczęłam się zastanawiać nad wzięciem jakiegoś malucha pod swoją opiekę. pojawiły się za to dla mnie dwie wątpliwości:
1. nie ma mnie w domu przez średnio 10h dziennie (praca) i czy zostawianie kotka na tak długo to dobry pomysł
2. umowa adopcyjna, której podpisania życzą sobie wszyscy ogłaszający się na allegro tudzież innych portalach

z ciekawości, aby uzyskać odpowiedź na dręczące mnie wątpliwości, weszłam tu na forum. i czytam tak ten temat i nie wiem, czy inaczej patrzy się na przyszłe domy dla małych kotków a inaczej dla kotów po przejściach, czy ja po prostu trafiłam na tak bezproblemowe osoby oddające kotki.

przez 10 lat przez nasz dom przewinęło się 6 kotów (z obecną dwójką) i przy żadnym z nich (ok, jeden sam do nas przyszedł, ale pozostałe były brane od ludzi z ogłoszenia) nie pojawiły się pytania o zabezpieczenia w oknach/balkonach czy chęć wizytacji przyszłego domu. moi rodzice mieszkają w domku jednorodzinnym, nieco na uboczu, ale jednak wokół są i drogi, i lasy, i wolno biegające psy, i niekotolubna sąsiadka. czy to jednak powód, żeby kota trzymać w domu, kratować okna i go nie wypuszczać?

oczywiście nie udało się zapobiec tragediom - jedne kotek zginął nam pod kołami auta, jeden zostały zagryziony przez latające w okolicy psy, jeden otruty (prawdopodobnie przez sąsiadkę, ale tego się nie udowodni). czy w związku z tym to oznacza, że jest to dla kota zły dom, że nie potrafimy się o niego zatroszczyć, kochać i dbać? nieważne jest to, że kotek w domu jest otoczony miłością i czułością, zawsze ma w miseczce jedzenie i picie, czystą kuwetę, śpi z nami w łóżku i generalnie jest traktowany jak najważniejszy członek rodziny, któremu wszystko wolno i wszystko się wybacza? że są wysterylizowane/wykastrowane, szczepione i z każdą drobnostką leci się do weterynarza, byle nic kotkowi nie było, bez względu na koszta? czy to, że do tej pory drżę o zdrowie kotków, gdy długo nie wracają do domu (potrafiłam siedzieć do 2-3 w nocy pod oknem, byle moja Matylda wróciła) i popadam w depresję z czarnowidztwem, gdy nie ma kota dwa dni i noce w domu?

miłości do kota i tego, jak ktoś będzie o niego dbał nie można zamknąć w ramach między zabezpieczeniem okien a dociekliwością pytań przyszłego właściciela.

i jeśli zdecyduję się wziąć do siebie kotka, to z pewnością nie będę wypytywać o karmienie czy polecanego weterynarza (są to dla mnie sprawy oczywiste) ani zabezpieczać okien (mieszkam na parterze, z ogródkiem i nie planuję kota w ogóle wypuszczać na zewnątrz) - to znaczy, że jestem złym 'domkiem'?

trochę to krzywdzące.

marta_gdynia

 
Posty: 3
Od: Sob gru 26, 2009 12:25

Post » Czw maja 12, 2011 18:08 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

przeczytaj to co napisałaś, 10 lat, 6 kotów. te "tragedie" jak je nazwałaś, to właśnie powody dla których wypuszczanie kota jest głupotą. czy ludzie, którzy mają dzieci chodzące do przedszkola, pozwalają im samym tam dotrzeć a potem wrócić do domu?
Obrazek ObrazekObrazek
Franek & Rysia
Zabezpieczenia okien i balkonów 3miasto- R E A K T Y W A C J A.

rambo_ruda

 
Posty: 8231
Od: Pon maja 15, 2006 16:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw maja 12, 2011 18:19 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

To ja może podam przykład jeśli chodzi o zabezpieczanie okien. U mojego taty kotka się powiesiła na uchylonym oknie.
Czy chciałabyś znaleźć swojego kochanego kota martwego, tylko przez to, że szkoda wydać te 100-200zł na zabezpieczenie tego? Czy to jest coś tak ciężkiego? Jeśli można zapobiec chociaż części takich tragedii to moim zdaniem warto.
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 12, 2011 18:25 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

rambo_ruda, czyli kota lepiej zamknąć w czterech ścianach?

odwołując się do Twojego porównania - dzieci też całe życie trzymać w domu i nie wypuszczać na dwór, bo a nóż coś się stanie?

Afra666, to nie chodzi o pieniądze, bo to nie problem. zwyczajnie nie było nigdy takiej potrzeby - skoro koty są wychodzące na dwór, to nie ciągnie ich do uchylonych okien. wiedzą, które okno służy do wychodzenia (i tylko przez to jedno są wypuszczane) i nigdy do żadnego innego się nie pchały. nawet na balkon przy otwartych drzwiach nigdy nie wychodziły, bo i po co?

marta_gdynia

 
Posty: 3
Od: Sob gru 26, 2009 12:25

Post » Czw maja 12, 2011 18:33 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

A skąd wiesz, czy taki kot nie wyskoczy kiedyś przez takie okno? Bo nie wiem, zobaczy ptaszka za oknem, nie wiem cokolwiek.
Jeśli chodzi o przykład wypuszczania dzieci samych- dziecko 4letnie może wpaść pod samochód, może się coś stać. Ale po nie wiem 15 latach już wie co jest niebezpieczne, czego unikać itd. A kot zatrzyma się na poziomie takiego 4-ro latka, które nie widzi zagrożenia, może zrobić coś 'głupiego'
U mojego taty koty też wychodzą, niestety ja na to wpływu nie mam. Kotka też wychodziła zawsze drzwiami. Raz chciała przez okno, skończyło się, jak się skończyło.
Wiesz, najlepiej popatrz na wątki schroniskowe itp. Jak popatrzysz na któregoś z kolei kota połamanego, bo wypadł z balkonu, jak zobaczysz znowu kota, który walczy o życie, bo komuś właśnie nie chciało się okien zabezpieczyć, balkonu, to może zmienisz zdanie.
Wiesz, ja jeszcze pół roku temu miałam podobne wątpliwości jak Ty. Jak miałam kotkę na DT to też czytając takie wątki, też wydawało mi się, że niektóre rzeczy są przesadzone. Ale z czasem jak patrzę na te biedne, połamane kocie bidy to po prostu dotarło do mnie, że to wszystko ma sens.
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 12, 2011 18:50 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

marta_gdynia, skoro nie podoba Ci się umowa adopcyjna, to weź kota z ulicy - sama zauważyłaś, że to nie problem, albo ze schroniska - umowy ze schroniskiem są dużo mnie restrykcyjne. Na szczęście są ludzie, dla których podpisanie umowy nie stanowi problemu, bo jak ktoś poważnie traktuje zwierzę, to warunki w niej zawarte nie wydają mu się niczym nadzwyczajnym.
Oddając Ci kota nie chcę, aby przewinął się przez Twój dom, ale żył w nim szczęśliwy, jak najdłużej.
Wysiadywanie w oknie do świtu nie ma jakiegokolwiek wpływu na bezpieczeństwo kota, ale osiatkowany balkon, to już konkret, który może uchronić kota od kalectwa lub śmierci.
Poza tym, nawet na forum, znajdziesz sporo wątków, w których szuka się dla kota domu wychodzącego.
Nie ma co demonizować tego forum i umów - osoby, którym odmówiłam w wątkach moich tymczasów, natychmiast dostawały na pw mnóstwo propozycji od innych forumowiczów, którzy nie robili ceregieli i nie dociekali.
Bez problemu znajdziesz kota dla siebie.
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Czw maja 12, 2011 18:58 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

marta_gdynia - widzisz, dla ludzi wam oddających te koty widocznie były zawadą - chcieli się ich pozbyć, byle w dobre ręce. A te dobre miały być jak mąż dla córki alkoholika - byle mnie nie bił i wódki nie chlał (jeśli ktoś może się w tym momencie czuć obrażony, to ci ludzie).
Nie obrażaj się, ale dla nas te koty - choć tylko je "tymczasujemy" są ważne. Jeździłam na zmianę z córką z tymczaską do weta na drugi koniec miasta (była ciężko chora, tam lab na miejscu, doświadczeni lekarze z dużymi możliwościami diagnostyki i leczenia) - wydałam zdrowo ponad 300 zł, razem z córką prawie pochorowałyśmy się z nerwów, wszystko zeszło na drugi plan i nie żałujemy, bo Julinka żyje. Ktoś, kto tak walczył o kota lub był gotowy na wiele poświęceń, nie wyda kota bez rozważenia "za i przeciw" o wiele staranniej niż ktoś, komu kotka się okociła i nie chce topić kociaków, więc oddaje pierwszemu chętnemu.
Pan geolog nie dostał kotka ode mnie - bo chciał dla narzeczonej na prezent, teraz już i nie ma mowy o podpisywaniu umowy. Wiedział wcześniej, że wymagam tego, ale uznał, że jak pokrzyczy i pokaże, że ma dobry wóz i kasę, to z podziękowaniami i bez fochów kota dostanie :evil: Wychodząc stwierdził, że jak nie, to bez łaski - jutro na targu kupi kotka za 50 zł - a jak mu przytaknęłam, że tak dla niego lepiej, to go zatkało :twisted: . A Ala cichutko chichrała się za szafą, żeby pan nie widział. No bo rzeczywiście - ten kotek którego wezmą, może mieć dobrze, a może też trafić na ulicę, jak oni się rozstaną albo zacznie znaczyć z dowolnego powodu. Nie mój kot - nie moja odpowiedzialność.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw maja 12, 2011 19:26 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

tak, uważam że lepiej kota zamknąć w czterech ścianach. czy moje koty są nieszczęśliwe? nie. mają do dyspozycji dwa wielkie zabezpieczone ona, wylegują się na parapetach i wietrzą futro, wąchają co się za oknem dzieje, patrzą na ganiające psy. wiem co jedzą, z kim się zadają, że nie chorują (vide kuweta). nikt ich nie otruje, skopie, nie wypadną, nie będą ofiarami jakiegoś idioty na drodze, albo psa który szuka żywej zabawki. bo dziecko, jak zje coś dziwnego i zachoruje, to wie żeby więcej tego nie robić, tak samo na drodze nikt nie wciska gazu jak widzi że ktoś się ładuje na jezdnię. natomiast koty tej świadomości nie mają, kot mojej babci, odratowany po otruciu, niewiele później zginął właśnie po kolejnej przekąsce od któregoś troskliwego sąsiada.
Obrazek ObrazekObrazek
Franek & Rysia
Zabezpieczenia okien i balkonów 3miasto- R E A K T Y W A C J A.

rambo_ruda

 
Posty: 8231
Od: Pon maja 15, 2006 16:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw maja 12, 2011 19:48 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Zaznaczę sobie.
Obrazek
Moje czarne Słoneczka

Każdy kot zasługuje na dobrego człowieka.
Nie każdy człowiek zasługuje na jakiegokolwiek kota.
Maciuś 10.12.2010.[*] Nigdy Cię nie zapomnę...

puskas

 
Posty: 640
Od: Pon mar 01, 2010 16:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw maja 12, 2011 20:20 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Nadmieniam, że można nauczyć kota chodzenia na smyczy. Nie trzeba wtedy wysiadywać po nocy przy oknie :mrgreen:, a i kot bezpieczny. No ale fakt, trzeba mu poświęcić znacznie więcej czasu, bo ktoś musi drugi koniec tej smyczy trzymać :mrgreen:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw maja 12, 2011 20:51 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

marta_gdynia pisze:...pół roku temu wyprowadziłam się z domu rodziców (...)i teraz brak mi kotka, więc zaczęłam się zastanawiać nad wzięciem jakiegoś malucha pod swoją opiekę. pojawiły się za to dla mnie dwie wątpliwości:
1. nie ma mnie w domu przez średnio 10h dziennie (praca) i czy zostawianie kotka na tak długo to dobry pomysł
2. umowa adopcyjna, której podpisania życzą sobie wszyscy ogłaszający się na allegro tudzież innych portalach

3. ...przez 10 lat przez nasz dom przewinęło się 6 kotów...

4. ...i jeśli zdecyduję się wziąć do siebie kotka, to z pewnością nie będę wypytywać o karmienie czy polecanego weterynarza (są to dla mnie sprawy oczywiste) ani zabezpieczać okien (mieszkam na parterze, z ogródkiem i nie planuję kota w ogóle wypuszczać na zewnątrz) - to znaczy, że jestem złym 'domkiem'?

Pocięłam Twój post, odniosę się do tego, co zostało:
1. Jeśli nie ma Cię w domu cały dzień to powinnaś wziąć dwa koty, najlepiej takie, które się znają i lubią (np. z jednego DT, rodzeństwo itp). Będą się razem bawić, nie będą tęsknić tak, jak jeden.
2. Umowa adopcyjna. Nie rozumiem, co tu demonizować. Ja "dokacałam się" w zeszłym roku kotem z białostockiej fundacji, przyszła miła pani, pozachwycała się moją starszą kotką, czym sprawiła mi dziką przyjemność, bo to przecież zwykły czarno-biały dachowiec, obejrzała jej książeczkę zdrowia, podpisałyśmy umowę, w której nie ma jakichś "cudów", po prostu zobowiązanie, że będziesz dbać o kota. Wcale nie zaglądała mi w kąty, czy do szafek, nie oceniała umeblowania.
Znajdź sobie jakiś wzór umowy adopcyjnej, przeczytaj, przekonasz się, że jeśli naprawdę chcesz dbać o kota, to nie ma tam niczego, czego nie mogłabyś podpisać.
3. Ten punkt rozwinęły już dziewczyny przede mną. Dodam tylko - czy wiesz, że niewychodzące koty dożywają 20 lat.
4. Piszesz: nie planuję kota wypuszczać, ani zabezpieczać okien. Więc co? Masz zamiar siedzieć przy zamkniętych? Latem też?
Niezłe ograniczniki do okien sprzedaje Ikea. I niedrogie. Dziewczyny z forum mają i chwalą. Niedawno wyprowadziłaś się od rodziców, rozumiem przez to, że jesteś młoda, więc zapewne w bliższych, czy dalszych planach masz dziecko. Przy dziecku też się przydadzą.
Życzę udanego "zakocenia".

wiewiur

 
Posty: 1492
Od: Sob cze 26, 2010 13:08
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw maja 12, 2011 21:44 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

marta_gdynia pisze: rambo_ruda, czyli kota lepiej zamknąć w czterech ścianach?

odwołując się do Twojego porównania - dzieci też całe życie trzymać w domu i nie wypuszczać na dwór, bo a nóż coś się stanie?


Poczytaj forum. Zobacz, ile jest przypadków nieprawdopodobnego znęcania się ludzi nad zwierzętami. Koty obdzierane żywcem ze skóry, przypalane, łamane, miażdżone butami, ćwiartowane. Możesz żyć ze świadomością, że narażasz zwierzę na coś takiego?
Ile znasz przypadków wydłubywania dzieciom oka. Potem obcinania uszu? Ile zostało zarąbanych łopatą przez sąsiada? Ile celowo rozjeżdżanych samochodem? Jeśli chodzi o koty - forum zna setki takich przypadków. Porównanie z dziećmi jest bardzo nietrafione.
Jeśli możesz żyć ze świadomością, że każdego dnia narażasz swego kota na podobne przeżycia, to masz niebywale silną psychikę.
Ostatnio edytowano Czw maja 12, 2011 23:35 przez Aniada, łącznie edytowano 1 raz
Aniada
 

Post » Czw maja 12, 2011 22:02 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

marta_gdynia pisze:Odwołując się do Twojego porównania - dzieci też całe życie trzymać w domu i nie wypuszczać na dwór, bo a nóż coś się stanie?


To porównanie jest nietrafne. Koty, w przeciwieństwie do ludzi, nie MUSZĄ wychodzić. Nie pracują, nie uczą się, nie mają znajomości 8) Wychodzenie nie jest im potrzebne do szczęścia.

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Czw maja 12, 2011 23:18 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Cameo pisze:
marta_gdynia pisze:Odwołując się do Twojego porównania - dzieci też całe życie trzymać w domu i nie wypuszczać na dwór, bo a nóż coś się stanie?


To porównanie jest nietrafne. Koty, w przeciwieństwie do ludzi, nie MUSZĄ wychodzić. Nie pracują, nie uczą się, nie mają znajomości 8) Wychodzenie nie jest im potrzebne do szczęścia.


Moim jest :mrgreen: I wychodzą na smyczy.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 49 gości