zrobilam Borówce bliskie spotkanie trzeciego stopnia ze mna czyli wylaczylam tv i wszelkie odglosy w domu, Bi i Baj poszly spac, a ja wzielam Borowke ze soba na lozko, glaskalam ja i mowilam do niej, ze ja kocham i ze jest juz moja na zawsze. mam wrazenie, ze momentami bylo jej dobrze, cos jakby cichutko mruczala...
musze ja wziasc jakims sposobem, moze takie "sesje" pomoga jej sie otworzyc?
bo poza tym bala sie dzis wyjsc z transportera na obiad, widzialam, ze ma ochote ale w polowie drogi do miski zwiala spowrotem do siebie.. no wiec dobra pańcia dala koteczkowi jesc w transporterze. zjadla wszystko.
no i jeszcze zapomnialam napisac, ze jestem wsciekla bo wlasciciel mieszkania, w ktorym mieszkamy zadzwonil, ze pojutrze bedzie wymiana okien

mieli to zrobic wczesniej. tak sie cieszylam, ze zdazylam ze sterylka kocic i ich dojsciem do siebie... zaraz po wyjezdzie borowki do mamy mieli przyjsc. i co? oczywiscie nie przyszli i teraz zwalaja mi sie na glowe.. nie dosc, ze kota mam totalnie zestresowanego to jeszcze zimno jak cholera.. z przykroscia, ale bede musiala zamknac Borowke w transporterze i wszystkie trzy koty razem w lazience

nie wiem, co to bedzie. myslalam, zeby na ten dzien zawieźć je do kogos, ale przeciez Borowka oszaleje, ze znow ja oddaje. moze samych Bi i Baj gdzies oddac? ale nawet nie mam za bardzo do kogo tu w wawie.. zla jestem