Klub kotów wiejskich wychodzących.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 30, 2005 10:22

nongie pisze:A co sądzisz o rozwiązaniu zaproponowanym przez Zuzę?


Chyba przegapiłam ?

mam ogród otoczony (prawie całkowicie) wysokim betonowym murem (tło na fotce) i planuję wykonać na nim jakieś zabezpieczenie. Poszukuję wskazówek (rysunku, fotki, opisu)

koc-cat

Avatar użytkownika
 
Posty: 1101
Od: Sob lis 13, 2004 14:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 30, 2005 13:24

nongie pisze: Masz jakies foty?


musze zrobic i wrzucic na swoje www. Poki co jest tylko balustrada (przod nie jest zabudowany, tylko boki)
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 30, 2005 13:48

koc-cat pisze:Chyba przegapiłam ?


No to jeszcze raz.

Chodziło mi o to zabezpieczenie:
Obrazek

A cała strona jest tutaj

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Sob kwi 30, 2005 16:57

nongie - wielkie dzięki.
Przeanalizuję ten pomysł i postaram sie go jakoś przenieść do moich potrzeb.

Ciekawa jestem czy ktoś juz ma takie zabezpieczenia w swoim ogrodzie ?

koc-cat

Avatar użytkownika
 
Posty: 1101
Od: Sob lis 13, 2004 14:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 30, 2005 17:21

Moge zapisać Ramzesa? :) On wychodzi na dwór kiedy chce i na ile chce ( tylko nie myślcie, że to jakiś dziki kot czy coś! W pełni domowy pieszczoch! :) Lubi się przed drzwiami wygrzewać na słonku, albo siedzieć obok na polach :)

taigan

 
Posty: 3
Od: Sob kwi 30, 2005 16:15
Lokalizacja: PiSz

Post » Sob kwi 30, 2005 19:47

Śmigacz jest typowym kotem wychodzącym tylko w lato podczas pobytu na działce.
Jest puszczony samopas zarówno w dzień jak i w nocy.Jednak nie korzysta z tego przywileju.Zawsze stara się trzymać blisko ludzi.Owszem zdarzają mu się dłuzsze wycieczki, ale na noc zawsze jest w domu.Kota lokalizuję po jego przeraźliwym miaukaniu jak się zgubi.Na zawołanie zawsze wraca (chyba,że wołanie jest poza zasięgiem jego uszu).

Dla mnie kot wychodzący może nie jest szczęśliwszy ale jego życie jest bardziej urozmaicone i ciekawsze.

moniś

 
Posty: 204
Od: Pt wrz 26, 2003 14:44
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie maja 01, 2005 8:08

Wczoraj miałam CAŁY DZIEŃ WOLNY (nie licząc - rzecz jasna - prania, wieszania, zdejmowania, prasowania, zamiatania, mycia, szorowania, gotowania, pieczenia, kopania itd), więc mogłam trochę bardziej zająć się kotami.
Biegałam za nimi z aparatem po ogródku. Niestety większość fotek będzie z Maksiem, bo Miluś zmierzył mnie pogardliwym wzrokiem, odwrócił się nie powiem czym i wolnym krokiem udał na swoje łowiska. Widziałam go potem z kuchennego okna, ale z tej odległości był tylko szarym punktem. Pstryknełam tylko łowiska. Wieczorem był łaskawszy i dał się sfotografować na płocie.
Miluś teraz większą część dnia spędza na powietrzu. Obok naszego jest stary, opuszczony dom z zaniedbanym sadem: kilka zdziczałych drzew, wysokie, nie koszone trawy w ktorych prawie kota nie widać i stary dom z wybitymi częściowo oknami. Wczoraj w tym sadzie przyuważyłam coś szarego, z daleka jakby kamień. "Kamień" po chwili podniósł łeb i się rozejrzał - to Miluś uciął sobie drzemkę. Bywa tam sporo kotów i mało psów, bo sad jest ogrodzony. Cieszę się, ze własnie tam bydlątko polazlo, bo to dość bezpieczne miejsce dla kota. No i najważniejsze - widzę go z kuchni.
Zrobiłam też kotu letnią rezydencję na balkonie. Tzn. wystawiłam doniczki z zielskiem, a na szafce, w cieniu, położyłam ulubioną poduchę Milusia. Poskutkowało - wczoraj chyba z 3 godziny tam leżał i obserwował okolicę z bezpiecznego miejsca.
TZ mowi, ze Miluś pomieszkuje też na dachu. Faktycznie - wołany często schodzi gdzieś z góry. Też nie najgorzej :)

Szukałam kleszczy, ale nic nie znalazłam. Chyba mamy w Bierawie zagłębie bezkleszczowe. Ale na wszelki wypadek opsikałam koty frontlinem.
Tu pytanie: ile psików na kota?

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Nie maja 01, 2005 10:23

nongie, nie wiem, ile psików na kota, ale wiem na 100%, że Twoje koty mają RAJ i na dodatek bez kleszczy, SUPER :D .

Nie cyknę Mruni fotek, bo TŻ i syn zabrali aparat do Zelwy :( :evil: i wrócą we wtorek wieczorem.
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie maja 01, 2005 22:36

No to z dzisieszego dnia :D

A po co ona mnie wola do domu?

http://upload.miau.pl/1/12417.jpg

Hm, musze pilnowac tego kota aby koopy jej nie zrobil w te kwiatki
http://upload.miau.pl/1/12418.jpg

Jednak jestem zmeczona tym lapaniem motyli....
http://upload.miau.pl/1/12419.jpg
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pon maja 02, 2005 8:41

ARKA pisze:No to z dzisieszego dnia :D



Bardzo ładne zdjęcia :D
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pon maja 02, 2005 10:58

Ja bym tej pierwszej fotce dala tytuł "Wlazł kotek na płotek" :)
Swoją drogą - musiało mu być trochę niewygodnie pozować na takich cienkich sztachetkach?
Jak dobrze pójdzie, jutro pokażę swoje fotki, o ile coś wyjdzie.

Koty są zaskakujące.
Miluś - miłośnik niczym nie skrępowanej wolności - dziś rano przylazł, wskoczył na łożko w sypialni, zwinął się w kulkę i usnął. O tej porze zwykle szaleje w ogrodzie i nie daje się zwabić nawet dobrą michą.
Obmacalam go dokładnie ze wszystkich stron, ale nic mu nie dolega - tylko patrzył zdziwony. Może słońce za mocno grzeje?
Ostatnio edytowano Pon maja 02, 2005 11:07 przez nongie, łącznie edytowano 1 raz

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Pon maja 02, 2005 11:04

nongie pisze:Ja bym tej pierwszej fotce dala tytuł "Wlazł kotek na płotek" :)

Ten tytuł jest zarezerwowany dla Fiony-tylko musze byc na czas z apratem-jak ona chodzi po tych cienkich sztachetach-to ja sama nie wiem :roll:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pon maja 02, 2005 11:27

Piekne macie koty :D

Melduje moje wychodzace koty :D
Misiaczek najchetniej wychodzilby 5 razy dziennie, a Sisiulka jak ja najdzie.
Po stronie polnocnej domu jest duzy teren z zielenia, wzgorzami i skałami - tam maja swoj raj i swoje kryjowki. Na poczatku byly tam troche gnebione przez osiedlowe koty, ale odkad urzadzilam w podworku stolowke dla okolicznych kociambrow, to z koniecznosci obcowania ze soba jakos sie dogaduja.
Od strony poludniowej jest ulica. Nigdy nie wychodzimy tymi drzwiami, tam jest teren zakazany. Zeby do niej dojsc z podworka, trzeba obleciec dookola kilku domow obok. Jakos do tej pory nie zapuszczaly sie na gore, na ulice, i mam nadzieje, ze nadal tak bedzie.
Wychodza od 2 lat. Rozne miewaja przygody w plenerze, niektore z nich opisalam w naszym watku :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=5418&start=0
Poza domem sa zwykle od pol do 2 godzin. Potem wracaja na obiad. Schodze po nie na podworko - czasami juz czekaja przed drzwiami, a czasami musze zawolac, i przybiegaja z radosnym piskiem zaraz albo za chwile. Czasami musze sie przebiec i wyciagac je z kryjowek, albo leza plackiem na rozgrzanym sloncem kamieniu i nie chce im sie ruszyc doopcia :twisted: Ale po max paru godzinach i tak maja dosyc biwakowania.
Na myszy i inne nie poluja, a wrecz przeciwnie - uciekaja az sie kurzy :oops: Do ludzi tez niebardzo podchodza. Nie lubia i juz, co mnie bardzo cieszy.
Poczatkowo mialy byc kotami niewychodzacymi. Az przyszla wiosna...
Mialam trzy swiaty z podjeciem decyzji, wypuszczac czy nie. Niebezpieczenstwa sa, jak wszedzie, choc w mniejszym natezeniu niz to, co opisujecie. Ale sa, jestem tego swiadoma. Moga wpasc pod samochod albo do morza, moga dostac lanie od innych kotow albo spotkac sie z okrucienstwem. Moze dopasc je pies... wlasciwie tej opcji boje sie najmniej; kiedys widzialam Sisiule, jak uciekala przed psem na drzewo - nikt jej nie dogoni.
Gdyby byly trzymane caly czas w domu, nie mialabym (ja) tych rozterek i niepokojow. Mnie byloby z tym lepiej.
Ale nie moge im tego zrobic. Swieze powietrze, swoboda, zielen, zapachy, przygody - moim kotom jest to potrzebne do szczescia. Jesli jest wyjatkowo brzydka pogoda czy jakies prace na zewnatrz, i przez kilka dni nie wychodza, zmieniaja sie w marudne i osowiale stworzenia.
To tak jak ja :lol:
Gdyby mnie zamknieto na zawsze w domu, to bym dostala swira.
Ale gdybym mieszkala w bardzo ruchliwym miejscu, to pewnie bym sie nie odwazyla ich wypuszczac, mimo wszystko.

Kilka rad dla opiekunow kotow wychodzacych, opartych na naszych doswiadczeniach:

- Zanim zaczniesz kota wypuszczac, przetrzymaj go w domu przez przynajmniej kilka tygodni. To go troche uspokoi, i zrobi z niego troche "ciepla kluche", ktora na trawke i owszem, ale chetnie wroci do miski i miekkiego kocyka, a poza tym nie ma ochoty i odwagi na zwiedzanie dalszych terenow. Wiem, ze nie dotyczy to wszystkich kotow, ale u moich sie sprawdzilo;

- Nie ucz kota reagowac na "kicikici". Wolaj go po imieniu. Jezeli bedzie przychodzil na "kicikici", to kazdy moze go przywolac. Nie pisz tez imienia kota na obrozy, tylko swoje, i tlf, adres, itp. Obcy jest obcy, a obcy przywolujacy kota w ten sam sposob, co Ty, moze kota zdezorientowac i wpedzic w tarapaty;

- Na obrozy podaj dobra sume, jaka ew. dobry znalazdzca otrzyma za odprowadzenie kota do domu. W skrajnym wypadku moze mu to uratowac zycie;

- Obroza z gumka, zeby zawsze mogl sie z niej wysunac, w razie zahaczenia czy zawieszenia;

- Po powrocie do domu zawsze cos milego, chetnie najbardziej atrakcyjny posilek dnia, i duzo pochwal za dobre sprawowanie;

- Dla wlasnej wygody: jezeli masz taka mozliwosc, dobrze jest, kiedy wychodzenie odbywa sie o mniej wiecej tej samej porze, i jest jedna z szeregu codziennych rutyn, np. miedzy czesaniem i obiadem. Wtedy jest szansa, ze powroty do domu tez beda planowe, i ze bedzie mniej rozdzierajacych scen pod drzwiami o innych porach dnia i nocy.

Tutaj jest Misiaczek na łonie natury :lol:
Nie mam fotki Sisiuli w plenerze :oops:

Obrazek

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pon maja 02, 2005 11:46

Inka pisze:Kilka rad dla opiekunow kotow wychodzacych, opartych na naszych doswiadczeniach:

- Zanim zaczniesz kota wypuszczac, przetrzymaj go w domu przez przynajmniej kilka tygodni. To go troche uspokoi, i zrobi z niego troche "ciepla kluche", ktora na trawke i owszem, ale chetnie wroci do miski i miekkiego kocyka, a poza tym nie ma ochoty i odwagi na zwiedzanie dalszych terenow. Wiem, ze nie dotyczy to wszystkich kotow, ale u moich sie sprawdzilo;

- Nie ucz kota reagowac na "kicikici". Wolaj go po imieniu. Jezeli bedzie przychodzil na "kicikici", to kazdy moze go przywolac. Nie pisz tez imienia kota na obrozy, tylko swoje, i tlf, adres, itp. Obcy jest obcy, a obcy przywolujacy kota w ten sam sposob, co Ty, moze kota zdezorientowac i wpedzic w tarapaty;

- Na obrozy podaj dobra sume, jaka ew. dobry znalazdzca otrzyma za odprowadzenie kota do domu. W skrajnym wypadku moze mu to uratowac zycie;

- Obroza z gumka, zeby zawsze mogl sie z niej wysunac, w razie zahaczenia czy zawieszenia;

- Po powrocie do domu zawsze cos milego, chetnie najbardziej atrakcyjny posilek dnia, i duzo pochwal za dobre sprawowanie;

- Dla wlasnej wygody: jezeli masz taka mozliwosc, dobrze jest, kiedy wychodzenie odbywa sie o mniej wiecej tej samej porze, i jest jedna z szeregu codziennych rutyn, np. miedzy czesaniem i obiadem. Wtedy jest szansa, ze powroty do domu tez beda planowe, i ze bedzie mniej rozdzierajacych scen pod drzwiami o innych porach dnia i nocy.



Cieszy mnie, że coraz więcej piszecie porad dla opiekunów kotów wychodzących.
Oczywiście najbezpieczniej jest kota trzymać tylko i wyłącznie w domu, ale....
Każdy przypadek jest indywidualny, więc jeśli juz kot ma być wychodzący to powinno się chyba zebrać najważniejsze problemy z tym związane.

Ja sama do tej pory najczęściej przywołuję swoje koty na "kicikici"

koc-cat

Avatar użytkownika
 
Posty: 1101
Od: Sob lis 13, 2004 14:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 02, 2005 11:54

Inka pisze:Kilka rad dla opiekunow kotow wychodzacych, opartych na naszych doswiadczeniach


To naprawde dobre rady - pod większością mogę się sama podpisać.
Zastanawiam się tylko nad wpisywaniem sumy "znaleźnego" - z jednej strony może ona być ratunkiem, a z drugiej zachętą....

p.s. ucieszyło mnie bardzo, ze ktoś stosuje obróżkę z gumką i zdaje ona egzamin, bo dotychcasowe wypowiedzi na jej temat były dość niepokojące

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości