Blekitny.Irys pisze:Kasia w weekend...
Hm, jest tak sobie. Opluła mnie i osyczała.
Wchodzę nocą do kuchni, zapalam światło i cóż widzą zaspane oczy moje, cóż?
Na bufecie, w otoczeniu kotów siedzi sobie Kasia. Na mój widok zjeżyła się i jak nie syknie! jak nie plunie ! No to wycofałam się na z góry upatrzoną pozycję horyzontalną.
A tak serio, to Kasia wyraźnie się mnie lęka - nie atakuje łapką, nie warczy. Nie mniej jednak, kiedy podaję jej miseczkę - odsuwa się i kuli. A pewnego pięknego ranka, przy podawaniu jedzenia, znów mnie opluła, miauwa jedna.
No i nie bardzo chce jeść. Podsuwam jej różne smakołyki, troszkę skubnie ale to jest mało.
Wiem, że muszę być cierpliwa i jestem.
Kasia ma spokój, z kotami zero konfliktów. Teraz musi uwierzyć, że to jej dom w którym jest bezpieczna. I kochana.
Może boi się, bo pamięta łapanie? Najważniejsze, że nie ma konfliktów z kotami, myślę, że one jej powoli wytłumaczą, że dużej nie potrzeba się bać.
Pamiętam, że moje strachulce bały się mnie tak długo, dopóki nie przekonały się, że nie próbuję wyciągać do nich ręki. Ale bywa różnie, Kitka Chrupek odchodzi jak tylko znajdę się w pobliżu, a przecież jest już u mnie długo i w dodatku na początku pozwalała się głaskać i wyczesywać!
Mam nadzieję, ze z Kasią tak nie będzie, że z czasem przestanie się ciebie bać.
O jedzenie bym się nie martwiła, ma teraz ciepło, nie musi uciekać, więc mniej energii zużywa, to może i jeść tak jej się nie chce. Zapytam Dorcię co Kasia szczególnie lubiła, chyba smakowały jej bardzo saszetki Miamorka.