hanelka pisze:Nie oddam. Bodzio ma dom.
Odkąd napisałam te słowa, Bodzio zmienił się bardzo.
Mówiłam mu wcześniej, że jest już u siebie, ale nie był jeszcze tak pewny siebie, jak teraz. Odkąd to zostało oficjalnie ogłoszone, Bodzio WIE, że jest w swoim domu.
Strachy pojawiają się już bardzo rzadko i tylko na chwilkę. Czasem jeszcze czymś wystraszony, biegnie pod kuchenkę i nagle mu się przypomina, że już nie ma powodu tam wbiegać. Z minką:
no co robię, co ja robię, zmienia kierunek i omija "podkuchenkę" łukiem.
Nie śpi, co prawda w łóżku, ale co rano wbrykuje do mnie, przywitać się radośnie i oznajmić, że już jest rano, i że jest głodny! Jak tylko wstanę, pędzi do kuchni na czele stada.
Przytulak i pieszczoch jakich mało!
Z towarzystwem mniej lub bardziej dobrze, ale nie da nikomu wejść sobie na głowę. Jak mu się coś nie podoba, potrafi przyłożyć z liścia.
Co rano uprawia szalone galopady z częścią drużyny.
Upodobał sobie krytą kuwetę, do której wchodzi bez problemu. Zresztą najczęściej wskakuje do niej z półobrotu z pokrywy. Ma się fantazję. A co!
Nie jada też na podłodze. Tylko na szafce. Do czego to podobne, żeby kot miał jadać z podłogi!
Największym hitem wśród zabawek jest szeleszczący ortalionowy tunel. Nikt by nie zgadł, jak fajne jest takie szeleszczące szeleszczenie. W tę i powrotem. A mordowanie myszek wśród szalonych szelestów ma zupełnie specjalny, niepowtarzalny wymiar!
A potem można, a nawet trzeba sobie odpocząć. Tunel świetnie się do tego nadaje.
O!
