Witamy,
Sreberko został oficjalnie nazwany i przedstawiony wszem i wobec Szarakiem/ Szaraczkiem/ Szaruskiem. I choc dla mnie to on jest srebrzysty to jest też płochliwy jak zajączek mały i pasuje na kiciorka jak ulał
W sprawie zdrowia...dużo by opowiadać. Szaraczek do soboty dostawał wciąż antybiotyk... raz było lepiej raz ciut gorzej...
w piątek z powodu gorszego apetytu i znów braku kupki zwróciłam uwagę weta że troszkę mnie to niepokoi i co on radzi robić czy może nic nie robić...
wet obmacał Szaraczka i stwierdził że jelita są bardzo bardzo zgazowane, że wyczuwa jakieś guzy i w związku z tym daje nawtychmiast preparat na odrobaczenie (taki spot na kark Bayera, nie pamiętam nazwy...) plus koniecznie nowy antybiotyk, który sama mam podawać...do tego głodówka do soboty wieczór!!!!! włos mi się zjeżył tą głodówka ale cóż...w tamtym momencie nie wchodziłam w jego kometencje...
oczywiście na sobotę zapowiedział juz prześwietlenie bo tzreba sprawdzić tajemnicze guzy...
na moje pytanie czy może nie podać parafnki żeby pomóc Szaraczkowi wet stwierdził że skoro były epizody rzadkiej kupy to absolutnie nie!
wróciliśmy do domku z wisielczym nastrojem... STRASZNIE JUŻ MI SIE TEN LEKARZ NIE PODOBAŁ więc zadzwoniłam do Mamy Chrzestnej Szaraczka - czyli Ani
oczywiścia Ania tez za głowę się złapała ta głodówką, dodatkowym anytbiotykiem podawanym bez jedzenia...guzami...
razem postanowiłyśmy że wstrzymujemy się z antybiotykiem i zamiast sporóbujemy parafinkę
sobota rano...piękna kupka...powleczona troszkę parafinką (przynajmniej takie miałam wrażenie...) kociak płacze o jedzenie...więc ewidentnie dobrze się czuje, w nocy szalał za piłeczką...ugiełam sie i dałam troszkę suchego bo patrzeć na te żebry nie mogłam
antybiotyku nie podałam.
wieczorem poszliśmy do weta na ost dawke antybiotyku (tego pierwszego w zastrzykach)... oczywiście wet obmacał i powteirdził obecność jaiiegoś guza który dla niego bardzo pradopodobne jest guzem białaczkowym w jelitach i bardzo prawdopodobne że on to wogóle jest starszy niż wet przypuszczał skoro może mieć białaczkę...

zarządził głodówkę do niedzieli!!! i koniecznie test na białaczkę w niedzielę, prześwietlenbie...i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze!!! oczywiście prafinka broń Boże NIE!
wychodząc juz wiedziałam że do niego nie wrócimy...
Ania oczywiście zdenerwowała się całą diagnozą i komepentencją weta. poradziła obserwować Szaraczka, dać mu troszkę mniej jeść i absolutnie żadnej głodówki
Kiciuś zachowywał się normalnie, jadł, bawił się...
w niedzielę kupki brak, troszkę wzdęty brzuszek. masowałiśmy, ku jego rozkoszy, brzuszek bardzo często i podawaliśmy wciąż parafinkę.
temp. nie było
w niedzielę oczywiście juz do weta nie poszliśmy. Ania radziła nam w razie konieczności pojechać do przychodni Białobrzeska ale uznaliśmy że czekamy do pon.
dzis rano piękna duża kupka, już nie taka sucha i dobrze powleczona parfinką. kiciuś zjadł i był tylko nieszczęśliwy że nie mamy czasu bawić się z Jegomością

i wychodzimy do pracy
podsumowując - delikatny problem rzeczywiście może być z brzuszkiem ale z wizytą jeszcze czekamy. jeśli kupy będą nie rzadsze niż co dwa dni (co zaczyna wydawać się regułą z naszym Szaraczkiem) pójdziemy na Białobrzeską dopiero w weekend, tydzien po odrobaczeniu bo może wet będzie miał ochotę zrobić szczepienie. oczywiście chcemy potwierdzić też że nie ma żadnych guzów..tym bardziej białaczkowych ale chyba nie ma co go targać samochodem częściej niż konieczne... może skończy się na jednej wizycie
chyba już o niczym nie zpomniałam...
Aniu, dziękujemy jeszcze raz za wsparcie
