No nareszcie coś zjadłam

. Ufff...
A co do objawów to zauważyłam że koło uszek zrobiła jej się malutka łysa polanka i pojawiły się na niej plamki. Na początku plamki były tylko w środku więc pomyślałam, że to brud (oczywiście wyczyścić sobie nie dała - a gdzie tam) a potem lekko wylazły. Pomyślałam, że świerzb. Ale dziwiło mnie że Bessi nie drapie się, ani nic więcej nie wyłazi (a uszka wydawały się czyste). Wet też najpierw podejrzewał świerzba (drążącego), ale po badaniu okazało się że to nie świerzb ani tym bardziej grzybica. Bessi dostała dwa zastrzyki: marbocyl i depedin veyx (mam nadzieję że dobrze napisałam). I codziennie do karmy kapsułkę tranu na skórę i sierść.
Za to mogę pochwalić pannicę, bo była nawet grzeczna u weta. Troszkę się wyrywała, ale krzyku nie było. Poza tym, że zostawiła tam pół siebie w postaci sierści

(tak ze strachu). No i po powrocie i zjedzeniu troszkę mokrej karmy z tranem kooonieczne było doookładne wygłaskanie kociaka. Za wszyyyystkie czasy i bóle... No to głasiamy a Bessi z łózia nie schodzi

. Myślałam, że raczej się na nas obrazi a tu... Nic a nic się nie obraziła.