I znowu przepraszam za brak wieści, tym razem - jak napisała Gosia - siła wyższa. W piątek mieliśmy wypadek samochodowy, fizycznie jestem cała i zdrowa, ale psychicznie się rozsypałam, stąd brak sił na relacje.
Już miałam napisać, że z kociną całkiem dobrze, ale znowu dziś rano miała kłopoty z oddychaniem

Być może to efekt wczorajszych nerwów podczas aplikacji wody do nosa, zrezygnuję już z tego, bo obawiam się, że korzyści są mniejsze niż straty wynikające ze stresu.
Mam coraz większe problemy z podawaniem jej antybiotyku, w jedzeniu już nie daje się przemycić, przy podawaniu tabletki bezpośrednio do pysia pluje dalej niż widzi. Próbowałam rozrabiać z wodą i podawać strzykawką, ale ślini się koszmarnie, połowa dawki pewnie idzie na straty
Biedna mała chyba się nudzi w odosobnieniu. Kiedy czasami widzi moje koty przez uchylone drzwi, miałkoli do nich żałośnie
