Ja tez jeszcze nie wiem, ale staram sie nie martwic na zapas. I tak dzisiaj prawie sie poplakalam...
Spalysmy z Daisy zamkniete w sypialni, postanowilam jej troche wynagrodzic te tabletki i pobieranie krwi, no i strraaasznie spac mi sie chcialo

a z krowkami to wiadomo jak. Daisy byla wniebowzieta. Spala to na poduszce, to pod kolderka ze mna, troche na parapecie. Mizialam ja cala noc

.
Krowki zaczely harcowac o 4 rano

, skonczyly dopiero jak dalam im jesc o 6. Przez 20 minut byl blooogi spokoj i slychac tylko mlaskanie. Potem sie zdrzemnely na chwile. 10 minut spaly

i znowu zaczely szalec

. Ja nie wiem, one sa chyba na jakichs wytrzymalych bateriach

.
No i bawila sie razem ladnie cala czworka! Az przysiadlam z wrazenia i sie dolaczylam

. Doszlam do wniosku, ze raz moge sie do pracy spoznic, a to byla niepowtarzalna okazja.
Zauwazylam, ze Daisy placza sie lapki, ma problemy z kordynacja ruchow i gonienie krowek nie za bardzo jej wychodzi. Tak jakby ciagnela troche za soba tylnie lapki

. Bardzo sie wystarszylam i natychmiast zadzwonilam do wetki. Ona mowi, ze to moze byc efekt relanium i wobec tego juz teraz trzeba zaczac podawac mniejsze dawki. Jak po poludniu nie bedzie poprawy, to oczywiscie pedzimy do wetki!
I mamy dzisiaj gosci, przyjedzie Aniutella z TZtem. Jestem bardzo ciekawa, jak krowki zareaguja na obcych w domu

.