Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
casica pisze:Niestety ból nie jest jedynym problemem w takim przypadku.
Ale oczywiscie chciałabym, żby się Babuni udało.
Moze u niej nie idzie to świństwo w kierunku płuc. Oby
Meteorolog1 pisze:Dopóki leki przeciwbólowe działają warto walczyć o Babunie
casica pisze:Jest, jest to miód na serce![]()
Ale wiesz co Aniu? Jeśli w trakcie operacji okaże się, że jest bardzo źle... zastanów się nad nie wybudzaniem jejWiem, to trudne, ale może warto rozważyć i taki wariant
![]()
Tak mi strasznie żal Babuni i tak mi przykro, że to tak szybko się dzieje
Anna61 pisze:casica pisze:Niestety ból nie jest jedynym problemem w takim przypadku.
Ale oczywiscie chciałabym, żby się Babuni udało.
Moze u niej nie idzie to świństwo w kierunku płuc. Oby
Miała teraz zrobione RTG i w płucach czysto, dlatego zdecydowaliśmy o operacji, gdyby było inaczej ....
gatiko pisze:Kochana koteńko, trzymam a Ciebie mocne kciuki . "Modlę" się gorąco.
casica pisze:Taka cudna koteńka, taka szczęśliwa. Tak ładnie wygląda.
Oby dała radę, bardzo bym chciała
Atta pisze:Koteczka powinna mieć piękną emeryturę. Oby jeszcze zdrowie pozwoliło na trochę leniwych chwil
Anna61 pisze:A jak podczas operacji okaże się, że nic już zrobić nie można a bez operacji mogła by jeszcze pobyć z nami?
Co wtedy?
Mam dylemat i sumienie już mnie gryzie.
Anna61 pisze:casica pisze:Taka cudna koteńka, taka szczęśliwa. Tak ładnie wygląda.
Oby dała radę, bardzo bym chciała
Kto by Kasiu nie chciał,no chyba tylko jakieś wredoty zapatrzone w siebie i ''widzące tylko czubek własnego nosa''.
Atta pisze:Koteczka powinna mieć piękną emeryturę. Oby jeszcze zdrowie pozwoliło na trochę leniwych chwil
A jak podczas operacji okaże się, że nic już zrobić nie można a bez operacji mogła by jeszcze pobyć z nami?
Co wtedy?
Mam dylemat i sumienie już mnie gryzie.
Atta pisze:Anna61 pisze:A jak podczas operacji okaże się, że nic już zrobić nie można a bez operacji mogła by jeszcze pobyć z nami?
Co wtedy?
Mam dylemat i sumienie już mnie gryzie.
Tego nie przewidzisz. Jedynie jakimś szóstym zmysłem możesz coś przeczuwać.
Dlatego kiedyś napisałam,że lepiej nie wiedzieć, jak ciężko choruje zwierze, bo wtedy więcej mamy dylematu z podejmowaniem zabiegów w kierunku leczenia zamiast skupiać się na życiu. Mikołaj musiał chorować od jakiś 3-4 lat. Wtedy zaczął lekko kuleć po zeskoczeniu z parapetu, co przy jego gabarytach, wieku i dobrych wynikach rzeczywiście wskazywać mogło na problemy ze stawami, jak to u starszych osobników. Czy gdybyśmy wtedy wiedzieli co w nim naprawdę siedzi moglibyśmy temu zaradzić? Nie sądzę.
Ostatnio w lecznicy spotkałam właścicielkę z psem też chorym na nowotwór kości. Poddają go leczeniu, mając jednocześnie świadomość, iż to go nie wyleczy. Czy robią niewłaściwie? Nie sądzę. Trudno jest decydować za kogoś, a przecież w wypadku zwierząt to na nas spoczywa cała odpowiedzialność. Kiedy następuje ten właściwy moment? Wydaje mi się, że gdzieś głęboko w sobie to odczuwamy, choć za olere nie chcemy się do tego przyznać. Ale czy jest jedna właściwa droga? Po omówieniu sytuacji z lekarzem zdaj się na instynkt.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 45 gości