Witamy wieczornie
U nas na razie bez zmian, tzn qupole wciąż nienajpiękniejsze, więc rano dopyszcznie pasta, a wieczorem kuje z antybiotyku (też na tę okoliczność)
Wczoraj się zważyliśmy i na szczęście pomimo choroby, całą szóstka nam urosła -nawet Małgosia i Rysia, które jakiś czas temu straciły trochę na wadze, a wiec ostatnie dwa tygodnie leczenia przyniosły rezultat
Maluchy szaleją lub śpią i z utęsknieniem czekają na wieczorny powrót Dużej, bo w związku z moją (czyli dostawcy żarełka) nieobecnością w ciągu dnia, postanowiliśmy nauczyć futerka, że jedzonko nie jest dostępne w zasadzie non stop, ale podawane jest tylko dwa/trzy razy dziennie.
Reszta domowników po prostu udaje, że nie widzi wpatrzonych w nich oczek i proszących minek. Przyznaję bez bicia, że to moje mientkie serce nie pozwala mi być twardom i konsekwentnom, a więc nieobecność może być pomocna
A odpowiadając na pytanie detour -jest to oczywiście moje zdanie i nie każdy musi się z nim zgodzić:
czwórka, która jeszcze szuka domków, to kociaki prawie niewidzące, ale równocześnie są to młode, pełne energii futerka, które mają milion pomysłów i szaleją jak inne koty w ich wieku. To nie są rude maskotki (bo niestety głównie o rudaski wszyscy się pytają), ale niewidzące dobrze zwierzaczki, którym trzeba zapewnić opiekę i bezpieczeństwo.
Opiekun powinien myśleć o tych kociakach jak o małym dziecku: one nie widzą gdzie wchodzą czy wskakują, nie widzą też (dopóki się nie nauczą terenu), że mogą spaść z wysoka, albo że pod nimi są jakieś niebezpieczne przedmioty (meble itp) -trzeba samemu wyobrazić sobie co ten maluch może sobie zrobić i próbować usunąć możliwie dużo niebezpieczeństw, ewentualnie postępować tak, żeby jak najmniej niebezpiecznych sytuacji prowokować (np. szklanki czy potrawy z gorącym jedzeniem lub np. ostre przedmioty nie mogą być kładzione machinalnie gdziekolwiek w miejscu, w którym za chwilkę może się znaleźć kociak, bo on tego nie zauważy i nie ominie).
Taki mały niewidomy, ale radosny i rozbrykany kociak nie nadaje się do domu z małym dzieckiem, które biega nie zwracając uwagi co ma pod nóżkami lub b. energicznym, szybko poruszającym się człowiekiem -taki kotek nie zauważy, że wpada komuś pod nogi lub inną część ciała, czasem uda mu się uciec, ale może nie zdążyć.
Te konkretnie maluchy mają ponadto mniejszą odporność, a więc mogą częściej pojawiać się jakieś stany zapalne -wiąże się to z koniecznością zapewnienia im w razie potrzeby leczenia, a przede wszystkim regularnych wizyt u weterynarza, szczepień itd -to są oczywiście i koszty, ale i poczucie odpowiedzialności.
Jeśli w domu są już inne zwierzęta, to musimy widzieć, że są one pod opieką weterynarza, tzn. np.są regularnie szczepione -to będzie świadczyć o podejściu przyszłego opiekuna do ewentualnych problemów zdrowotnych -dla niektórych jest to oczywiste, ale dla niektórych nie
W początkowym okresie maluchy nie mogą być przez większą część dnia same w nowym domu, one muszą nauczyć sie terenu i zwyczajów, a to chwilę potrwa. Dom, w którym domownicy wychodzą rano i wracają po południu lub wieczorem nie będzie dla takich maluchów bezpieczny, chyba że zamknie się je w klatce albo jakimś małym pomieszczeniu, żeby nie zrobiły sobie krzywdy -ale nie o taki dom mi chodzi, chcę żeby maluchy jak najszybciej poczuły się bezpieczne i kochane.
Jak napisałam na wstępie jest to moje zdanie, ale tygodnie opieki, leczenia, a na początku wręcz walki o ich życie i zdrowie powodują, że szukam im możliwie najlepszych domów i opiekunów i wiem, że takich znajdę

-może trochę dłużej to potrwa -trudno.
ooops, ale siem rozpisałam

edit: literówka