Bunia, zwana też Kitką
To słodka koteczka, która mieszkała na terenie mojej pracy - to takie planty, na których parkują pracownicy i interesanci, niestety mimo iż to teren zamknięty niektórzy jeżdżą tam dośc szybko, więc kotka była zagrożona potrąceniem/rozjechaniem. Dodatkowo na podwórku zachowywała się bardzo ufnie - podchodziła do każdego, dosłownie do każdego, i prosiła o pieszczoty i jakieś jedzonko (oczywiście dyrekcja zabroniła dokarmiać koty, bo ich zdaniem rozwiąże to problem ich dużej liczebności-istotnie chyba to "pomogło" bo kotów było tam podobno bardzo wiele, ja oprócz Kitki widziałam tam jeszcze miziastego Czarnuszka i miziastego Buraska ze złamanym ogonkiem, a także jakieś 2 dzikuski w innym miejscu, ale nie wiem ile tak naprawdę tam ich jest, w przyszłości może i dla kocurków znalazłyby się domki, bo też są bardxzo przyjazne do ludzi, co stanowi dla nich dodatkowe zagrożenie, ale Kitka dosłownie pchała się człowiekowi w ręce).
Bunię alias Kitkę złapałam na sterylizację, bo wyglądała na ciążę - okazało się ,ze w ciaży nie byłą jeszcze, choć już z całą pewnością w poprzednich sezonach rodziła. Obecnie jest u turkawki i szuka domku.
To bardzo kochana koteczka - może nie jest pięknością, ale jest wyjątkowo towarzyska. Mieszkała ze mną kilka dni po zabiegu i gdy tylko ośmieliła się wyjść z łazienki to chodziła za mną krok w krok, a w nocy spała przytulona do mnie. Ładnie kuwetkuje, je wszystko - trochę za dużo, ale to jeszcze nawyk z mieszkania na dworze i jedzenia "na zapas", do tego brakuje jej 2 kiełków (po jednym u góry i na dole) a ząbki wymagają wyczyszczenia kamienia, niewykluczone też, że trzeba będzie usunąć jej jeszcze pozostały górny kieł.
Prosimy o domek dla Kitki!!!