Wróciłam od Milki:
Milka wygląda trochę lepiej.... temperatura spadła do 37,7, właśnie skończyła jej się kolejna kroplówka, dostanie dziś 2 dawkę silnego antybiotyku "3 generacji"..., jutro trzeci i ostatnia dawka, jeśli to zbije temperaturę "na stałę" i przez weekend nie wzrośnie, to będzie szansa na operacje i amputacje nózki... jesli temperatura będzie się utrzymywała, to rokowania nie są dobre... teraz działa jeszcze wczorajszy lek przeciwgorączkowy i ten antybiotyk... oczka już bardziej przejrzyste,choć jeszcze ropka na futerku pod nimi... oczka ma zakraplane lekiem... wetka powiedziała, że to rozwinięta faza kk z powikłaniami tej nóżki...
Milunia przywitała mnie dość ostrożnie.. no ale cóz sie dziwić, przyszła jakaś obca, coś tak gada, podtyka jedzonko... to jedzonko ja przekonało... wstała i zaczęła jeść z apetytem wołowinkę i indyka (oczywiście przemrożone, spażone), zjadła wszystko i chyba chciałaby więcej.. a tu klapa... uruchomiłam jednak zdrowy rozsądek - może lepiej bez przejadania sie, żeby nie bylo błłłeee... je też suche RC - wetka twierdzi, że po nocy ubylo... poprosiłam o saszetkę conva... dostanie o 15.00; pieknie korzysta w kuwetki, si bylo - wklad: ekologiczne drewienko, zapomniałam spytać o koopl
słaba jest...po jedzonku, poszła sobie spać... jest tak cudna, drobniutka, malutka i wdzięczna.... że domki będę stały w kolejce....
powiedziałam jej, że ma się trzymać, być dzielna, że wszystkie ciocie (i wujkowie

) myślą o niej i trzymają, żeby dała radę....
A to sprawozdanie fotograficzne:
Pierwsze kęsy...

To jest raczej smaczne..

o..na pewno...

znajomy smak...

Zjem ze smakiem.....będę silniejsza...


Już nie ma

Jest dokładka

Znów nie ma

Wszystko zjadłam..

mam pełny brzuszek

No to idę teraz spać...

muszę dużo odpoczywać....ciocie o mnie myślą....
