Jak na razie jest coraz gorzej

. TŻ zamknął się w drugim pokoju i spał sobie smacznie, a ja na salonach z Mią przeżyłam nocny koszmar. Czy może być jeszcze gorzej???????? Mia mnie już chyba niczym nie zaskoczy.
Wycie wyciem, jakoś by się to zniosło, ale z tym sikaniem... Przez całą noc zrzucałam ją z łóżka, a ona namolnie wracała, żeby właśnie tam się zesikać. Jak nie do mnie, to do kwiatków, więc w środku nocy zaklejałam taśmami co się dało. To do zlewu...
Na podłodze leżała cerata, którą miało być przykryte łóżko, bo podobno koty nie lubią sikać na folię, ale Mia właśnie bardzo chętnie z braku łóżka zlała na ową ceratkę. Wrzuciłam ją do wanny (ceratę), żeby rano ją spłukać, to łaziła tam dalej i lała.
Dzisiaj fajnie, bo niedziela, ale jutro do roboty.
Rano postanowiłam zamknąć ją w łazience, ale Mia jest z tych kotów, które skaczą na klamkę (patrz - filmik). Rano też wpadła w totalny trans rujowy, więc założyliśmy jej kołnierz (jak zobaczyłam znowu zakrwawiony kuper) i dzięki temu zaczęła w nim chodzić jako tako. Nawet pospała.
No właśnie, ale wstała, już nie w transie, i wpadła w depresję kołnierzową. Oczywiście sikać to na łóżko, my ją do kuwety, a ona z tym kołnierzem tam nie będzie i już. Czyli cerata w wannie.
Po tych strasznych przygodach zległa na fotelu:
Teraz śpi, ale jest ewidentnie smutna i załamana tym stanem. Zobaczymy, jak będzie dalej.