Marzenia11 pisze:Wieczorem, gdy już przemówiłyśmy do siebie ludzkim głosem Mama mi opowiedziala jak wyglądała wizyta u uczącego się chirurga. Bo zapytałam co powiedział, czy przez tydzień się pogorszyło, polepszylo, czy jest bez zmian.
Jak wiecie przez ten tydzien nie stosowałysmy polecanego przez pielęgniarkę/lekarza, a tak naprawdę przedstawiciela handlowego płynu odkażającego. Mama wymyśliła, ze powie lekarzowi, ze trzeba było zamawiac i ona nie zdążyła itp.
Ale zanim zdążyła powiedzieć lekarz zaczął:
Lekarz: No widzi pani, jest lepiej! Dużo lepiej! Tu ziarnina narasta, mniej tej martwicy, no duzo lepiej, widzi pani? (no i się dalej zachwyca w podobnym stylu)
Mama: Ale panie doktorze ja nie stosowałam tego płynu.
Lekarz (zaniemowił na chwilę): A co pani stosowała?
Mama: no ten płyn co do tej pory i opatrunek też, wczoraj mi się skończył więc już sam płyn.
Lekarz (po namysle): ale musi pani kupic to co mówilismy, bo w przypadku takich odleżyn im częściej się zmienia środek tym lepiej.
Czyli i tak wykręcił na swoje. Na to Mama, że corka znalazła ten sam plyn w internecie i o polowę tańszy . No tak, tak, powiedzieli, ale nie musi pani kupowac w internecie , bo w takiej aptece (tu wskazali bliską niedaleko szpitala) to on jest. Mama podreptała do tej apteki na piechotę (stare miasto, nie ma jak dojechać) i okazało się, że w ogole tego płynu nie mają. NO to Mama z powrotem do tego lekarza, i juz teraz mogli powiedzieć, ze no tak, to tylko w tych trzech aptekach jest które wskazali w tamtym tygodniu = które wskazal przedstawiciel.
No i przekonali Mamę do swojego, do kupienia tego plynu. ALe Mama jakąs resztką rozsądku twierdzi, ze plyn płynem, ale jakiś lek też trzeba do tej odlezyny podać. Mamy dzisiaj rozmawiać.
Trzymajcie kciuki. Dzisiaj jadę z Tatą do neurologa i wejdę przy okazji do chjirurga , bo to w tej samej przychodni. nie ręczę za siebie. Mimo zre sobie obiecuję i mantruję, ze tylko spokój może mnie uratować...
Jestem w drodze. omal się nie spóźnilam na autobus, bo Mileneczka zwłaszcza tuliła się do mnie i tuliła...
to trzymam kciuki


