Najlepsza wiadomość pod slońcem-TOSIA NIE MA FIP ,ani zadnej innej wstrętnej choroby.Testy wyszly negatywnie .Na FIP-a ,jakies 1:100, nie wiem o co chodzi, bo wetka tyle mi tylko powiedziała,bo byl taki kocioł u niej wczoraj,same nagłe wypadki,lub zastrzyki,ale ludzi bylo multum.Testy da mi na spokojnie w poniedzialek,więc napiszę coś wiecej.
Dzisaj jadę o 12-tej na zastrzyki,bo wprawdzie mogłabym sama zrobic ,jak zwykle ,w weekendy,ale wetka chce sprawdzic gardełka,czy są postępy w leczeniu.
Wczoraj maluszki dostały po 2 zastrzyki,natomiast Tośka 3.Taka była biedna ,nic nie mogła zjeść,chociaż bardzo chciała,ale nie mogła,nawet ślinę przelykała z trudnością.Po zastrzykach,jak wrócilismy do domu,jak się rzuciła do misek,(miala oprócz feliksa ,wiskasa ,ktorego kupilam specjalnie,bo myślałam,ze nie ma apetytu,i tym ją skuszę)to wymiotła z obu ,do czysta,i jeszcze szukała.Wieczorem wrąbała następną saszetkę,a rano, już o 5-ej donośnym miauczeniem ,zamawiała śniadanie .
Jeżeli w tym tygodniu choroba minie,(mam taką nadzieję,chociaz u Rudiego sie ciągło) to Tosia i Lara pojadą w sobotę do domku, który na nie czeka.
Potrzebne są mocne
