Witam,
Przeczytałam wszystko i się popłakałam...chcecie moją historię?
Koty kochałam od zawsze dlatego stwierdziłam, ze czas najwyższy znaleźć tego jedynego. W internecie znalazłam hodowlę, która była najbliżej mojego zamieszkania, obejrzałam zdjęcia kotów i spodobał mi się kocur - reproduktor z tej hodowli (wiedziałam, że jest poza zasięgiem ale...) umówiłam się na spotkanie. 2 malutkie persiki urzekły mnie na całego, a tu nagle pani mówi, ze one sa zarezerwowane i ma dla mnie niespodziankę, ten kocur jest na sprzedaż. Moja radość była nie do zmierzenia: rzeczywiście, prezent na święta!!(B.N.2004) Kocurek miał dwa lata i został przywieziony do mnie 5 listopada. Już w pierwszym tygodniu zaczęły się problemy zdrowotne, które nasilały się mimo leczenia. Kotek okazał się być chory na FIP. Równo po 6 tygodniach został uśpiony (17.12.2004 godz. 19.00)............

Był to prawdziwy prezent świąteczny[*]..............
Hodowczyni nie podpisała ze mną umowy, nie poinformowała, ze w razie jakichs komplikacji zdrowotnych mam prawo zwrócić kota i żądac zwrotu nie małych przeciez pieniędzy, zbagatelizowała telefon jaki wykonałam po tygodniu od zakupu mówiąc, ze u niej "też to miał".
Na sprawę z sądzie nie mam szans - brak umowy, napisałam do zwiazku (PZF) gdzie była zrzeszona - dostałam odpowiedź, że pani się wypisała. Wiem, że wstąpiła do SHKR.
Był to mój pierwszy kot, pokochałam go jak nigdy i mój ból ciagnie się za mną cały czas a panią hodowczynię było stać tylko na straszenie mnie prawnikiem, jak szukałam pomocy na Planecie Persja.
(
http://www.forum.e-wind.pl/viewtopic.php?t=181 )
Są jeszcze pogłoski, że pani ta wcześniej sprzedawała kocieta bez rodowodu, że się uchylała od zapłaty za usługi weterynaryjne a ostatnio się dowiedziałam, ze kotek z jej hodowli miał grzybicę.
Na oficjalne pismo jakie wysłałam do hodowczyni otrzymałam kopie badań wet. stwierdzajacych, ze koty sa w jej hodowli są zdrowe. Szkoda tylko, że ich juz nie ma w tej hodowli - co się z nimi stało? Pewnie sprzedała "na wszelki wypadek".
Zgłębiłam wiedzę na temat tej choroby, zeby nikt nie mógł mi głupot wmówic, ze np. "ktoś kota kopnął" (cytuję hodowcę).
Jest mi strasznie przykro ale nie mogę nic wiecej zrobić chociaż bardzo bym chciała.
BTW dziś mijają 3 miesiace jak Simonek nie żyje [*][*][*]