Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 22, 2010 20:26 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

żegnaj Kasiu, na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci i sercu [*]

nie zapomnę tej kocinki...

paulinaelzbieta

 
Posty: 548
Od: Nie kwi 11, 2010 15:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 22, 2010 20:29 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Pamiętam początek tego wątku. Potem jakoś mi się zawieruszył. Dopiero dzisiaj. Przeczytałam temat i... zrobiło mi się tak bardzo smutno :cry: . Ale miała szczęście, spędziła swój ostatni czas w dobrym, pełnym miłosci domu.
Obejrzałam filmik o Kasi zalinkowany na pierwszej stronie i popłakałam się.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro gru 22, 2010 21:12 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Anka pisze:Obejrzałam filmik o Kasi zalinkowany na pierwszej stronie i popłakałam się.

Dziękuje, że przypomniałaś o filmiku :1luvu: Tż mi powiedział, ze mi odbiło bo rycze ""po obcym kocie"" :cry: :cry: :cry:
ale to nie obcy kot dla mnie, mimo że nie widziałam jej w realu od samego początku byłam na wątku :cry:

Kasiu [*]

Obrazek
Ostatnio edytowano Śro gru 22, 2010 21:19 przez CatAngel, łącznie edytowano 2 razy

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro gru 22, 2010 21:15 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Żegnaj piękna, biała kocia damo z charkaterkiem (*).....................
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Śro gru 22, 2010 21:36 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Tez cie Kasiu żegnam.Śledziłam watek, a dzisiaj mija rok jak moja Kajusia odeszła.Na pewno się spotkałyście :roll:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro gru 22, 2010 21:41 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Straszne... Tak bardzo mi przykro...
Siedzę i płacze... :cry:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro gru 22, 2010 22:32 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

KASIU [*]

osspdg

Avatar użytkownika
 
Posty: 1922
Od: Wto sie 05, 2008 9:09
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie

Post » Śro gru 22, 2010 22:53 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Kasieńko ['] :(
Tak mocno Ci kibicowałam .....
Bądź szczęśliwa po drugiej stronie tęczy....
Oto Czarna i Szara czyli małe piekiełko w domu :)
ObrazekObrazek

STEFAN [*] 8.04.2006
RUDY [*] 26.09.2010
BURA [*] 02.12.2010
Nigdy Was nie zapomnę .........
viewtopic.php?f=1&t=117775&p=6785790#p6785790

Viveron

 
Posty: 191
Od: Wto sie 03, 2010 22:09
Lokalizacja: co.Dublin

Post » Czw gru 23, 2010 8:25 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

rano było jeszcze dobrze... tak jak zwykle wstaliśmy, rozpoczęła się poranna krzątanina, później otwieranie saszetki dla Kasi, zmienianie wody, czyszczenie kuwetki i... do pracy.

trochę nas zdziwiło, że nie chciała z rana zjeść swojego ulubionego przysmaku, ale wiadomo - kot po kroplówkach, lekach moczopędnych i z płynem w brzuchu może zachowywywać się inaczej. tż po jakichś trzech godzinach podjechał do Kasi. zauważył, że jest trochę osowiała, lekko się chwieje... niepokój wzbudził fakt, że nie miała siły podbiec do drzwi i powitać Pana jedynym-w-swoim-rodzaju miauknięciem. tż zapakował więc kota do transporterka i pojechał do lecznicy.

wet przyjął Kasię od razu - wizyta z początku nie różniła się od innych - nie chciała wyjść z transporterka, uciekała przed wetem... po chwili upadła i wet z tż stracili z nią kontakt. kot oddychał dość ciężko (charczał?), oczka nadal się poruszały, ale nie był w stanie podnieść głowy. wet zalecił ściągnięcie płynu z żołądka - prawie litr lepkiego, zabarwionego krwią "czegoś". później powiedzieli nam, że to w większości białko. zanieśli Kasię na USG i RTG - na RTG wyszły zmiany w płucach, na USG wet nie mógł znaleźć żadnego zdrowego kawałka wątroby (gdyby znalazł to byłaby szansa na leczenie). po USG Kasia zwymiotowała i zapłakała na rękach tż - chwilę później zemdlała. przenieśli ją do zabiegowego, zaczęli podawać adrenalinę domięśniowo. nie mogli znaleźć żył - później wytłumaczyli tż, że wątroba w jakiś sposób "kontroluje" ciśnienie/przepływ krwi. Kasia leżała z maską tlenową i kroplówką podskórną. inny wet, który przyszedł odwiedzić Kasię powiedział tż, że leczenie, jeśli na jakieś się zdecyduje, może być tylko podtrzymujące. chwilę później Kasia dostała drgawek i przestała kontaktować, wet sprawdził odruchy - nie zareagowała na dotknięcie oka... tż usłyszał, że kot ma śmierć mózgową. kilkanaście sekund później Kasia przestała oddychać. zmarła około godziny 15.

przez cały ten czas byłam w pracy, tż zadzwonił około 14:30, o 14 wyjechał z kotem do weta. nie udało mi się dojechać na czas. powiedzieli nam, że Kasia miała nowotwór rozsiany, dlatego nie było nic widać na wcześniejszym USG. wytłumaczyli, że przez wątrobę "przepływa" cały organizm (krew z innych narządów), również ten limfatyczny... czyli w Kasi przypadku - nowotworowy. wet wykonujący USG porównał nowotwór rozsiany do piasku - tak jakby go ktoś "rozrzucił" w Kasi. nie można było znaleźć guzków, ponieważ ich nie było, były za to chore komórki, które zaczęły uszkadzać narządy wewnętrzne jeden po drugim. gdy tż zadzwonił i powiedział, że będzie trzeba reanimować spytałam, czy jest jakakolwiek szansa na wyleczenie lub chociaż leczenie objawowe... wet powiedział, że nie, tylko podtrzumujące.

później zastanawialiśmy się nad tym wszystkim i doszliśmy do wniosku, że to wszystko tak naprawdę zaczęło się tydzień temu - jak nie chciała jeść, była wzdęta, jak zaczęliśmy ją kroplówkować codziennie. kroplówki dały jej dodatkowy tydzień życia... być może trzeba było kota "otworzyć" chirurgicznie ten tydzień temu, być może coś by to dało... nikt nie podejrzewał, że Kasia jest aż tak chora. wiem, że kot nie powie, gdy coś mu jest, a jego właściciel zawsze będzie się zastanawiał, czy naprawdę zrobił wszystko...

wzięłam Kasię po to, aby dać jej spokój i miłość - żeby mogła skupić się na zwalczaniu raka. w przypadku nowotworów taka miłość zawsze ma jakąś granicę, wiemy przecież, że najgorsze może przyjść, jednak nigdy tak naprawdę nie myślimy, że stanie się to dziś czy jutro. nie zdążyłam się na to przygotować, nie zdążyłam powiedzieć jej, że ją kocham, nie zdążyłam nawet przyjechać, żeby podrapać ją za uszkiem ten ostatni raz...

PS. postaram się zeskanować wydruk jej karty z lecznicy, jak tż ją odbierze.
PSII. Mała, daj znać, jak będziecie mieć kolejną kotkę z guzkami sutka - dołożymy się z tż do operacji... tak, aby móc jej wyciąć od razu całą listwę i żeby miała większe szanse.
PSIII. będę chciała przekazać karmy Kasi (rc sterilised & urinary, 2kg) do katowickiego schroniska - niech pomogą innym chorym kotom. proszę o PW, gdyby ktoś jechał w tym kierunku... jeśli nie, wyślę to pocztą.
PSIV. pomyślcie dzisiaj o Kasi...

inteinte

 
Posty: 14
Od: Wto sie 10, 2010 19:03

Post » Czw gru 23, 2010 9:36 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

inteinte, zrobiliście dla Kasi piękną rzecz- pozwoliliście spokojnie, w kochającym otoczeniu spędzić kilka ostatnich miesięcy. To dla niej bardzo dużo. Tym bardziej, że czas kotów inaczej się liczy niż ludzi, kilkakrotnie krócej żyją, więc kilka miesięcy, to dla kota 2-3 lata.
Nie zadręczaj się pytaniami, czy zrobiliście wszystko. Nie mogliście zrobić więcej. Rak to okrutna choroba. Otworzenie tydzień temu nic by nie zmieniło.
O Kasi będę dzisiaj pamiętać na pewno.
Przytulam cię mocno. Trzymaj się.
Kasiu, zerkaj na swoich Dużych zza Tęczowego Mostu.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 23, 2010 11:46 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

inteinte, strasznie mi przykro, nie zadręczaj się, zrobiłaś tyle ile mogłaś
dwa lata temu w okolicach świąt, moja nowotworowa Wasylka też zaczęła swoje odejście
trwało dłużej i było bardziej bolesne, nowotwór rozsiał się w płucach, zbierał się płyn problemy z oddychaniem
nam udało się zyskać półtora roku, ale były cztery operacje, wycięte obie listwy mleczne, potem guzek w pachwinie, potem guzek na grzbiecie, na szczęście Wasylka wszystko dobrze znosiła, ale nowotwór wracał
rok wcześniej również z powodu nowotworów sutka odeszła jej mama Kasia
ja już nie mam złudzeń, jeśli chodzi o nowotwory...
trzymaj się, Wam też się udało trochę czasu ukraść...

wyniki badań prawie do końca były niezłe... tylko kot umierał...

Be

 
Posty: 713
Od: Wto wrz 04, 2007 0:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 23, 2010 16:14 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

Bardzo smutno.

Kasia jest jednym z tych kotów, które pozostaną w mojej pamięci.
Obrazek

Trzymajcie się tam. :(

Ronnie

 
Posty: 563
Od: Sob lis 28, 2009 14:36

Post » Czw gru 23, 2010 17:04 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

inteinte-jeszcze raz Dziękuję za Dom dla Kasieńki
wiem, że była kochana

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw gru 23, 2010 23:50 Re: Kasia ma raka-Kasieńko [i] :(

inteinte pisze:PSIV. pomyślcie dzisiaj o Kasi...

Myślimy...
Dzięki wam nie musiała umierać w schronisku... A to bardzo wiele znaczy.
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek
---
Każdy ma takiego kota, na jakiego sobie zasłużył. ;-)

siriwan

 
Posty: 1731
Od: Wto sty 08, 2008 16:33
Lokalizacja: Nakło

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 42 gości