» Wto lip 20, 2004 10:10
Hmmm...a więc dziś rano, gdy Gacuś zjadł śniadanie i wziął lekarstwo...otworzyłam drzwi... Wyszedł...wszedł...wyszedł...wszedł...przemyślał sprawę i wyszedł na dobre...Zszedł po schodach - z trudem, bo przecież nie widzi dobrze i pewnie za dużo w swoim życiu po schodach nie chodził...ma też na pewno zaburzenia równowagi, bo od dziś miałam zwiększyć dawkę Relanium, więc musi się przyzwyczaić. Jest przestraszony, źrenice duże...Może to i lepiej, że słabo widzi, bo pies nie robi na nim wielkiego wrażenia, chyba, że podchodzi i go obwąchuje - wtedy Gacuś robi uniki, ale nie drapie, ani nie ucieka w panice. Z dworu przyszedł Groszek - w końcu może zobaczyć kota, którego zapach czuł przez tyle dni pod drzwiami... Szok. Groszek zjeżony, Gacek nie zwraca uwagi - nie za dobrze go widzi - to pogorszenie pewnie też z nerwów, bo w pokoju reagował lepiej. Groszek zbulwersowany przysiadł na schodach patrząc jak Gacek wyjada mu mięsko z miski. Jednak Groszek nie prycha, nie skacze - przez parę minut jest zjeżony, potem chodzi dookoła Gacka i patrzy...W końcu każe się wypuścić na dwór - musi to chyba "przetrawić"...
Gacek kręci się na dole, chodzi po korytarzu i po kuchni...trochę boi się wejść na górę, bo co rusz natyka się na psa...ha...jednak wszedł i leży teraz na półpiętrze...spięty, ale chyba nie jest tak źle...